 |
Kolejne kilkaset srebnych kryształków cukru spadło z zawrotną prędkością na podłogę, obijając się o blat stołu. moje przeraźliwie drżące ręce, starały sie niezdarnie chwycić kubek z zieloną herbatą. w końcu chwyciłam go oburącz i usiadłam na parapecie. jak zawsze, codziennie ze słuchawkami w uszach i smutnym bitem czekałam z niecierpliwością na autobus, którym miał przyjechać. patrzyłam na zaśnieżoną ulice, zatapiając swoje usta w herbacie. nareszcie autobus przyjechał. wysiadł. poprawiając kurtkę, założył kaptur i zapalił papierosa. stał wpatrzona w zaśnieżony asfalt. i tak wiedziałam, że mnie zauważył, dlatego spuścił wzrok. może to i dobrze, że nie pozwolił mi popatrzeć w swoje miodowe oczy. doskonale wiedział jak na mnie działają. |imagine.me.and.you|
|
|
 |
Niezdarnie ominęłam rzeczy porozrzucane po całej podłodze, wchodząc do pokoju brata. siedział jak zawsze przy kompie, ze słuchawkami na uszach, nawet nie zauważył że weszłam, co mnie wcale nie dziwi, bo jak można dostrzec coś pośród sterty ubrań, książek i innych rzeczy zawalających cały pokój. stanęłam na środku i wpatrywałam się w cudownie rozgwieżdżone niebo, z jego okna było je dskonale widać w całej okazałości. moje oczy zaczęły wypełniać się łzami. nawet nie spostrzegłam kiedy ściągnął słuchawki i stanął obok mnie, posadził mnie na łóżu, usiadł obok i mocno przytulił.-'będzie dobrze siostra, zobaczysz. to zwykły dupek.' wyszeptał, ocierając mi łzy końcem rękawa swojej ulubionej bluzy. nie wiem co bym bez niego zrobiła. |imagine.me.and.you|
|
|
 |
Sunął lekko opuszkami palców po jej policzku, który stawał się coraz bardziej zarumieniony od przypływu nagłych emocji. przy nim czuła się tak bezpiecznie. wiatr rozwiewał jej długie blond loki, a ona wpatrywała się nieprzytomnie w jego osobę widniejącą w blasku wchodzącego słońca. siedzieli na masce samochodu, otuleni ciepłym kocem. w dłoniach tkwiła im już zimna kawa. ale kto wtedy myślał o tym by ją wypić. obydwoje byli zahipnotyzowani obecnością swoich bijących z ogromną prędkością serc powtarzających wciąż to samo uderzenie miłości. |imagine.me.and.you|
|
|
 |
Szedł z kolegami przez chodnik i puszką piwa w ręce. Z daleka już dostrzegłam Jego postać. Siedziełam odpalając papierosa i szukając w torebce chusteczek. Mijając mnie popatrzył w moją stronę i bez słowa mnie ominął. Zdążyłam jednak zauważyć te cholerne miodowe oczy i ten szarmancki uśmiech na Jego twarzy. Ale o czym ja mówię. Rozpatruję bez pamięci każdą roskoszną cząstkę Jego ciała, a On przeszedł obok mnie, jak obok obcej osoby. Gdyby tylko wiedział, gdyby do jasnej cholery wiedział jak bolało mnie serce. |imagine.me.and.you|
|
|
 |
Dotknął lekko swoimi ustami moich. Czułam jak Jego nieskazitelne wargi obalają policzki i usta spijając z nich całą słodycz zjedzonej wcześniej kostki ulubionej czekolady. Siedzieliśmy w nocy na ławce, było mroźno, ciemno i cicho. Wiatr powiewał między moimi włosami a ja kurczowo trzymałam w dłoni małego, zamarzniętego tulipana, który w środku zimy razem z Jego osobą wniósł do mojego życia sporą część lata. Brakuje mi tych chwil, kiedy mogłam spędzać czas w Jego silnych ramionach. |imagine.me.and.you|
|
|
 |
Tutaj umrzesz, umrzesz tu, a gdy tutaj umrzesz już, w twarz ci rzucą pył i kurz.! ; DD
|
|
 |
szósty papieros z dedykacją dla Ciebie... ; ]
|
|
 |
`ej, odłóżmy życie na potem, co?
|
|
 |
- Jak kiedyś.. kiedy pisaliśmy krwią...
|
|
|
|