|
Nic tak nie zatruwa powietrza jak rozkładająca się przyjaźń..
|
|
|
czy zaczynamy ginąć od momentu narodzin ?
|
|
|
To zabija, to paraliżuje i nie pozwala oddychać, to przedwczesne skurcze komorowe. To myśl o Tobie.
|
|
|
Znowu znalazłam się w punkcie, gdy nie wiem, dokąd zdążam. Wygląda na to, że co jakiś czas burzę całe swoje życie i zaczynam je budować od nowa. Nieważne, co zrobię, i jak bardzo się staram, bo i tak nie osiągnę wyżyn błogostanu, prosperity i bezpieczeństwa, jak wielu innych ludzi. Nie mówię o zostaniu milionerką, życiu długo i szczęśliwie. Chodzi mi tylko o to, aby wreszcie móc się zatrzymać, przestać robić to, co robię, rozejrzeć się dookoła, odetchnąć z ulgą i pomyśleć, że wreszcie dotarłam tam, dokąd chciałam.
|
|
|
Nie ma lekarstwa na pospolity ból serca.
|
|
|
Posłuchaj, chodź ze mną, chociaż zupełnie nie wiem dokąd. Chodź ze mną by sens nadać życia krokom. Ze mną ku słońcu, może gdzieś nad przepaść ze mną. Po szczęście albo po szaleństwo w ciemność ze mną. Marsz długi jak mało, marsz niemal w nieskończoność. Za ręce by razem iść ku losowi nawet spłonąć.Chociaż na chwilę pomóż mi iść nie będzie lekko.Tą drogą cierni może ku krawędzie chodź ze mną. Do obiecanej ziemi wierzę, że ten marsz coś zmieni. Idź, idź...i nawet pod wiatr idź ze mną. By w przyszłość bezczelnie patrzeć.Wyciągnąć środkowe palce chodź za mną, chodź ze mną choć nic nie mogę Ci obiecać. Na fart nie ma co czekać uwierz w to. I chodź choc nie znam celu drogi uczyń to. Sam dla siebie zmień coś. Podnieś pierwszy raz w życiu rękę. I chodź ze mną gdzieś sam nie wiem dokąd jeszcze..
|
|
|
Przecież nie mam do niego żadnych praw. Przecież nigdy nie byliśmy razem. Przecież nigdy mi nic nie obiecywał. Oddychaj.
|
|
|
A gdyby w życiu istniała opcja cofnij, ile rzeczy byś zmienił?
|
|
|
Fizyka mnie zabija *.* Przepraszam was że nie dodaje wpisów ale sprawdziany, plus Ta cudowna Fizyka i obliczanie oporu *.*
|
|
|
To się zaczyna w nocy, sam nawet za bardzo nie wiem, co mam robić, nie śpię. Nawet nie masz pojęcia, co to jest: samotność, cisza, wilgotne ciepło poduszek sto razy obracanych, nasłuchiwanie odgłosów kroków i samochodów na ulicy, czyjegoś głosu, błysk latarni, tortury przeszłości, strach przed przyszłością, czy będzie taka jak przeszłość, a potem białawy świt poprzez firanki, i te pieprzone ptaki, które jednak śpiewają, wreszcie można zamknąć oczy i zapomnieć… że czegoś mi brakuje.
|
|
|
Chciałabym obudzić się którejś niedzieli i przytulić się do mężczyzny,z którym naprawdę jestem, a nie tylko bywam.
|
|
|
|