 |
A gdy przed snem zaczniesz analizować swoje życie, miej w pamięci, że żadna ilość pretensji i żalu nie zmieni przeszłości. Nie torturuj się.
|
|
 |
na dnie kłębią się złe sny. żyją w nas, a my - gra w nas krew - do krwi. jeden puls, ten sam, ten sam wspólny lot do gwiazd. rozkosz, ból, twój krzyk, mój głos, zerwij most.
|
|
 |
To bardzo dziwna rzecz. Tak samo jak ty, chciałbym całkiem zapomnieć o różnych rzeczach. Ale im bardziej staram się zapomnieć, tym więcej sobie przypominam. Wiesz jak to jest, że im bardziej człowiek chce zasnąć, tym bardziej jest rozbudzony. Tu jest tak samo. Sam nie bardzo wiem, dlaczego tak się dzieje. Przypominam sobie nawet rzeczy, których nie powinienem pamiętać. Moje wspomnienia są tak wyraźne, że wręcz czasem się niepokoję czy starczy mi miejsca na zapamiętanie dalszego życia, skoro tak dobrze pamiętam przeszłość. To prawdziwy problem.
|
|
 |
Pytasz, co tak naprawdę potrafię. Otóż, nikt tak jak ja, nie potrafi na ciebie niecierpliwie czekać. W czekaniu na ciebie jestem mistrzem niecierpliwości.
|
|
 |
Każdy z nas ma swoje dno. Pewnego dnia będziesz musiał komuś powiedzieć, jakie jest twoje. Jeśli tego nie zrobisz, prędzej czy później znajdziesz się w barze z drinkiem w dłoni.
|
|
 |
Kiedy znajdziesz swój powód do życia, trzymaj się go. Nigdy nie pozwól mu odejść. Nawet jeśli to oznacza palenie innych mostów po drodze.
|
|
 |
"Jechałem jak zwykle, zupełnie sam. Na uszach miałem swoją muzykę.."
|
|
 |
Zakochiwanie się w nim było jak stanie na krawędzi klifu i wpatrywanie się we wzburzone morze ze świadomością, że wystarczy zaledwie jeden krok, by szalejący żywioł pochłonął cię bezpowrotnie — nie jesteś w stanie się odsunąć, chociaż rozsądek krzyczy, byś zawróciła.
Zakochiwanie się w niej było jak letnie wieczory, kiedy po upalnym dniu przychodzi moment wytchnienia. Cenne minuty, zaraz po zachodzie słońca, gdy niebo przybiera pastelowe kolory. I chociaż wiesz, że wraz z nastaniem nocy z cieni znów wyłonią się twoje demony, przez krótką chwilę czujesz w sercu niewytłumaczalny spokój.
|
|
 |
Nadejdzie wieczór, w którym nie będzie już Twej miłości, nie będzie srebra ani zieleni ani ciemności. I noc nadejdzie, w której zapłacze trawa zziębnięta przejrzystą rosą co ciała nasze jeszcze pamięta. Nadejdzie wieczór, w którym nie będzie Ciebie pod lasem, co wtedy zrobię ze swą tęsknotą i swoim czasem. Nadejdzie wieczór, w którym nie spotkam Ciebie na szosie. Czy łzy me spłyną po twardym lodzie czy wiotkim wrzosie.
|
|
 |
Może przypomnę Ci się w momencie kiedy tej jednej nocy spojrzysz na nią, inaczej niż zwykle. I przypatrz się dokładnie kiedy jej włosy zdadzą Ci się być za krótkie, by pleść z nich tamte warkocze. A kolor jej oczu nie przypomni Ci już nieba, na które teraz pozostało nam tylko razem spoglądać z dwóch osobnych krańców miasta. Kiedy jej usta posmakują inaczej, niż te, których kosztowałeś przez ostatnie miesiące. A mój zapach na poszewce od poduszki leżącej po Twojej prawej, ostatni raz da o sobie znać. I zapamiętaj ile czasu minie od waszego pierwszego 'Kocham Cię' do ostatniego 'przepraszam'. Może gdzieś pomiędzy tym, przestanę się łudzić, że czasami jeszcze widzisz w niej cząstkę mnie.
|
|
 |
Cierpiałam. Cierpiałam cholernie mocno, ale pożegnania zawsze są trudne, a ja żegnałam się z człowiekiem, który pokazał mi życie w każdym tego słowa znaczeniu. Nie tylko piękne i kolorowe. Pokazał mi brudną rzeczywistość pełną bólu i cierpienia. Ale pokazał również jasność większą od blasku i słońca i za to byłam mu najbardziej wdzięczna. Wiedziałam, że już zawsze będzie miał kawałek mojej duszy, który sama mu oddałam.
|
|
|
|