|
wierzycie, że wczoraj w nocy miałam w ramionach moje szczęście?
|
|
|
- dziecko kochane. ale jesteś zmęczona. - no ciężki dzień w szkole mamo. - i takie oczka niewyraźne. - ale mamuń. spójrz dokładniej. - wreszcie błyszczą. - tak. mamuń. wreszcie.
|
|
|
to były dobre dni. nie były szczęśliwe, ale dawały nadzieję.
|
|
|
-za ile będziesz? -za 20 min -ok, to my już pijemy -to poczekajcie, będę za 10!
|
|
|
wrzeszcząca mama:"-idź się myć! jest w pół do dwunastej, a jutro do szkoły! i wyłącz ten komputer bo, burza jest. przecież Ty się tak bardzo burzy boisz, a komputer włączasz. -tak, tak mamusiu. zaraz idę. -a co Ty robisz? -piszę scenariusz na jutro. -co? cały dzień miałaś i teraz w nocy piszesz? -mam wenę. -no dobrze. masz 15 minut. -okej zdążę." leżąca prowizorycznie kartka przed moim komputerem, niebieski długopis i moje oczy utkwione w ekranie komputera. nie, nie pisałam żadnego scenariusza. nie mogłam napatrzeć się na Twoje zdjęcie. już nie bałam się burzy, a leki uspakajające, które brałam nie mają tu chyba nic do rzeczy. jedynie napawałam się brązem Twoich włosów i zielenią oczu. chciałam Cię w mojej pamięci jak najwięcej. w końcu musiało mi starczyć na całą noc.
|
|
|
różnie mówią na ten kolor: kobalt, chaber, to nieważne. i tak zajebiście Ci w tej koszulce.
|
|
|
to, że obdarowałeś mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów w moim życiu nie byłoby takie dziwne, gdyby nie wtulona i miżdżąca się do Ciebie Twoja dziewczyna.
|
|
|
drogą kanalików łzowych straciłam chyba 90% wody z mojego ciała. schnę.
|
|
|
zbudujemy swój świat. gdzieś daleko stąd. będziemy cieszyć się z małych rzeczy. zaczniemy od zera. okej?
|
|
|
wszystko się zmieniło w moim życiu, nawet mucha bezdźwięcznie obija się o szyby mojego okna.
|
|
|
każdy ma takie miejsce w swoim pokoju, gdzie skakał z radości, gdzie śmiał się sam do siebie, gdzie wylewał litry łez.
|
|
|
Tak to jest, że mimo dobrej woli wszystko co piękne kiedyś się spierdoli.
|
|
|
|