 |
Kiedy nie czuję przyjaźni to odbijam, skoro ona umarła to nie była prawdziwa.
|
|
 |
Wiem, że liczyłeś na to, że się nie podniosę, wiem, że Cię boli wiesz, że nigdy nie przeproszę, jesteś dla mnie martwy nie wielbię Cię co niedzielę, myślałem, że jesteś moim przyjacielem.
|
|
 |
Nie powiem, byłeś mi przyjacielem nie raz, nie powiem, mogłem na Ciebie liczyć nie raz, ale gdy potrzebowałem tam pomocy w walce odjebaliście flopa posrani na ławce.
|
|
 |
Na niejednego gościa mówię brat, na tego tu na wolności, na tego zza krat. Tamci sprzed lat są jak kat, bo choć sami nie są idealni nie tolerują wad.
|
|
 |
Wylewasz jakieś żale za czasów małolata, choć wiesz, że nieraz miałeś we mnie brata.
|
|
 |
Mówię to co myślę, to oznaka szczerości, jak Ci to nie na rękę, dobij do fałszywych gości.
|
|
 |
Ciągle radykalnie, z życiem wciąż na bakier,
wiedz, że będzie dobrze i przynajmniej mam charakter.
|
|
 |
Zawsze mam swoje zdanie, niezależnie od tłumu, ci poszukiwacze szumu, chcieliby nas przeskanować, nie zaproszę was do domu, musicie to uszanować.
|
|
 |
Byłem sobą się nie zmienię, postępuje radykalnie, niejedną mam wadę, ale staram się ogarnąć.
|
|
 |
Jeden z tych dni, który mógłby się dla mnie skończyć już na starcie.
|
|
 |
Boję się... najbardziej, że znów nie dam rady bez Ciebie, że odpuszczę nawet własną godność bylebyś był.
|
|
 |
Jest Ci lepiej kiedy cierpię?
|
|
|
|