 |
pierwsze: nie okazuj uczuć. drugie: nie myśl o nim. trzecie:nie czekaj na niego. czwarte: nie zaczynaj rozmowy. piąte: nie wierz mu. szóste: nie chodź za nim. siódme: nie wysyłaj sms-ów. ósme: nie dzwoń. dziewiąte: nie wspominaj! dziesiąte: NIE KOCHAJ!
|
|
 |
dzisiaj odziedziczyłeś miano frajera.
|
|
 |
co Ona biedna ma zrobić, że jestem totalnie naiwną idiotką, która nie może zapomnieć o tym chuju ?? // n_e
|
|
 |
wracała z kumplem do domu. on prowadził samochód. został przez nią poproszony żeby podjechał w ślepą uliczkę gdzie mieszka J. zgodził się. przejechali koło jego domu, na podjeździe stało 'tsa' a przed autem stał J. nawrócili i stanęli ulicę dalej. jej kumpel zaczął pisać do niego dziwnej treści esy, J do niego dzwonił, a ona wzięła telefon J z zamiarem, że mu go odda. niestety J wsiadł w samochód, odjechał kilka metrów dalej, a kiedy ona powiedziała do kumpla żeby spadał do siebie na dom, J zaczął za nim jechać. podjechał pod dom jej kumpla, wyszedł z auta, pokręcił się koło domu i wrócił na swój dom. // n_e
|
|
 |
robiliśmy w czwórkę ciasto. kumpel poszedł do sklepu, a my jak zwykle się kłóciliśmy. nagle siostra, po tym jak stwierdziłam, że źle robi mase, wyskoczyła do mnie tekstem:"jakbym mogła, to bym Ci zajebała w ten głupio szczerzący się pysk". "spróbuj"-odpowiedziałam, po chwili czując na swojej twarzy nie do końca rozrobione ciasto. "ty pusta ździro" - wydarłam się, waląc Jej w głowę jajkiem. "pojeba.." - nie zdążył dokończyć kumpel, bo po chwili miał na głowie masę. zaczęliśmy dziwną mąkowo-jajkową wojnę. po kilku minutach do mieszkania wszedł Sebastian z wiórkami kokosowymi i zastał Nas obrazonych - każdego w osobnym kącie kuchni, z ciastem na środku podłogi. popatrzył na Nas jak na debili, po czym usiadł na krześle dodając:" a każdego dnia proszę Boga o normalnych przyjaciół..i co dostaję? psychopatów..", i rzucając na blat opakowanie wiórek, z mina typu:" ciasta to ja już nie zjem". || kissmyshoes
|
|
 |
leżałam jeszcze w łóżku, gdy wszedł do pokoju. "co chcesz na dzień kobiet?"- zapytał prosto z mostu. "torebke mi kup" - zasmiałam się, i nakryłam głowę kołdrą. po jakiś dwóch godzinach wrócił, z wielkim kartonem zapakowanym jak prezent. "wszystkiego najlepszego moja najgłupsza na świecie kobieto" - powiedział, całując mnie w policzek, i głupio się śmiejąc. patrzyłam na Niego podejrzliwie, bo widziałam, że jest za dobry. po chwili otworzyłam opakowanie, by na dnie kartonu zobaczyć reklamówkę z biedronki. wybauszyłam oczy, dodając: "jesteś idiotą. najprawdziwszym idiotą". "no co, chciałaś torbe, to masz" - zaśmiał się, po czym dostał kartkonem w głowę. "ojjj, no dzidzia bez prezentu. chodź, zabiorę Cię na kolację" - powiedział, biorąc mnie pod rękę, zakładając mi kurtkę, i kieruąc w stronę drzwi, nadal z tą samą głupią miną, i z tymi samymi próbami powstrzymania śmiechu, które mu nie wychodziły, przez co miałam ochotę Go zabić - raz, na zawsze. || kissmyshoes
|
|
 |
tato wysłał ją po paczkę fajek. ona wsiadła na rower, wyjechała ze swojej uliczki, a na następnej o mały włos a wpadłaby pod samochód. gościu w ostatniej chwili zahamował, a ona zaczęła się drzeć na całą ulicę 'jak jeździsz chuju?' popatrzyła na rejestracje, a to było jego auto. to jebane 'tsa' a za kółkiem siedział debil, który ją totalnie olał. należało mu się, a ona teraz żałuje, że nie wpadła mu pod koła. // n_e
|
|
 |
ja i Ty, ziemia, powietrze, woda, słońce : ))))
|
|
 |
a miało być tak pięknie, swoje trzeba odcierpieć żeby dojść po swoje
|
|
 |
hipokryci robią hajs i jeszcze mamy im współczuć
|
|
 |
a i tak robię swoje dla tych kilku ziomów z bloku ;)
|
|
 |
tu gdzie celebryte zrobią nawet z Boga..
|
|
|
|