 |
Jesteś niedokończonym wątkiem.
|
|
 |
Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy.
|
|
 |
To właśnie robią ludzie w tym chaotycznym świecie, świecie wolności i wyboru: odchodzą, kiedy chcą.
|
|
 |
Gdybać to sobie można, ale gówno to komukolwiek dało.
|
|
 |
W pewnym sensie zawsze masz siedemnaście lat i czekasz, aż zacznie się prawdziwe życie.
|
|
 |
No to ruszamy! Mimo wszystko mam nadzieje, że będą to piękne dwa tygodnie spędzone w jego towarzystwie. I choć wiem, ze juz między nami nic się nie wydarzy, to przynajmniej chciałabym abyśmy spędzili ten czas bez docinek i sprzeczek, bym umiała pokazać mu, ze moge być naprawdę fajną koleżanką.
|
|
 |
'One day ago, she was happy... One day can change everything..'
|
|
 |
bałam się, ze w tym roku już Cię nie zobaczę, że już nie spędzimy tych dwóch tygodni razem. Okazało się jednak, ze jak co roku wybierasz się razem z nami. I wiem, ze już o mnie zapomniałeś, że masz kogoś, dlatego w tym roku widzimy się już ostatni raz. Już się nie łudzę, nie czekam, chcę tylko pokazać Ci ten ostatni raz, że nie jestem taka zła za jaką mnie uważasz, chcę być dla Ciebie naprawdę miłą koleżanką i mam nadzieje, ze ten ostatni raz mi się uda. Po tych dwóch tyg. powiem ostatecznie żegnaj.
|
|
 |
czas nie leczy ran, on tylko przyzwyczaja do bólu
|
|
 |
to nie ja byłam osobą, która sprawi, ze będzie szczęśliwy, to nie ja miałam odnaleźć miejsce jego łaskotek, ani chodzić na te długie spacery. Ale przede wszystkim to nie ze mną miał spotykać się co roku na początku sierpnia w tych naszych wyjątkowych miejscach.
|
|
 |
Dzis jednak wiem, że w tym roku mam racje, że już nic się nie wydarzy miedzy nami i wyruszając za trzy tygodnie w te nasze magiczne miejsca nie będę miała nic poza cudownymi wspomnieniami. Po trzech latach wszystko się skończyło, a ja nawet nie mam już nadziei, żeby się łudzić... to przeszłość. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba jednak to, że w tym roku prawdopodobnie Jego już tam nie będzie, już nie ujrzę jego wyrazu twarzy gdy udawał, że na mnie nie patrzył, nie będę go łaskotać próbując odnaleźć miejsce jego łaskotek. Nie będę go widziała rano gdy jest tak słodko zaspany, ani tuż przed snem, nie będzie już więcej docinek, przekomarzań i zakładów. Nie będzie już nic, bo nie będzie tam jego i to boli najbardziej. I choć będą ze mną moi przyjaciele i inni wspaniali ludzie, z którymi zżyłam się przez te lata, to nie będzie najważniejszej osoby, która sprawiła, ze właśnie te miejsca są wyjątkowe.
|
|
 |
od trzech lat spędzaliśmy razem dwa tygodnie na początku sierpnia, zawsze był to dla mnie ważny okres bowiem tam poznałam swoich najlepszych przyjaciół, a także jego. To tam wszystko się zaczęło i w ciągu następnych lat rozwijało i mimo, że później nie było idealnie, gdyż często niszczyliśmy to co udało nam się już "stworzyć" te miejsca, do których wracaliśmy w sierpniu przyciągały nas z powrotem do siebie. Może to ta atmosfera, Ci ludzie, a może codzienny widok siebie nawzajem tak na nas działał? Tam narodziła się nasza miłość i tam chyba umarła, mogliśmy nie odzywać się do siebie miesiącami, a wystarczył krótki pobyt w tych wyjątkowych miejscach, byśmy próbowali zacząć wszystko od nowa. Co roku gdy wszystko sie miedzy nami psuło, powtarzałam sobie, że na następnym wyjeździe nic już sie nie wydarzy, że to definitywny koniec. Co roku myliłam się, co roku mnie zaskakiwał i to właśnie tam przeżyłam najpiękniejsze chwile w życiu. / cz1
|
|
|
|