 |
Nie, nie zapomniałam tych wspólnie spędzonych chwil. Nadal pamiętam jak zabierałeś mnie na długie spacery tłumacząc się, że masz dość towarzystwa kumpli po czym nagle dziwnym trafem znajdowaliśmy się w Twoim mieszkaniu. Uwielbiałam zasypiać w Twych ramionach obok kominka, by następnie czuć Twoje rozgrzane wargi na swojej twarzy. Czułam się bezpiecznie, wspaniale. Mogłam wtedy wszystko, unosić się w przestrzeni. Byłam szczęśliwa. Dziś za te chwile oddałabym wszystko. Tak bardzo jestem świadoma tego, że one już nigdy nie wrócą. [lajfisbrutal]
|
|
 |
Gdybyś tego nie powiedział, oddychałoby mi się ciężej. Gdybyś tego nie powiedział może mogłabym ruszyć jakkolwiek na przód i wbić sobie do głowy, że my to zamknięty rozdział - w żaden sposób nie jesteśmy dla siebie, nie mogę Cię kochać, bo Ty nie czujesz tego samego, nic znaczymy dla siebie nic ponad koleżeńską normę. Ale powiedziałeś, nie mógłbyś tego nie powiedzieć... że jesteś, że mogę na Ciebie liczyć zawsze, co ja także Ci obiecałam. Szeroko pojęte są te nasze przyrzeczenia, gdy właściwie nie wiadomo, kto kogo bardziej potrzebuje, wykorzystuje i kogo samokontrola przez kolejnymi pocałunkami jest słabsza.
|
|
 |
Nie powiem Ci, że żałuję. Nie, bo mam swoje przekonania, swoje powody i przede wszystkim dumę, które mi to uniemożliwiają. Powiem tylko, że jest mi z tym ciężko. Trudno nie odezwać się do Ciebie, żyć na co dzień bez perspektywy Twoich ramion chociażby nazajutrz czy za kilka dni. Ze świadomością, że to, co jest teraz nie ma żadnej reguły, że te obietnice a propos bycia i wspierania się, nie równają się tak ulubionej przeze mnie bliskości Twojego ciała. Wchodzę w jutro z myślą, że choć zawsze będziemy mogli pójść gdzieś, schlać się, porozmawiać, podnieść na duchu to już więcej nie skomentuję zapachu Twoich perfum i nie przygryzę Twoich warg.
|
|
 |
Nie mogę być o Ciebie zazdrosna. Nie mogę zastanawiać się czy zarywasz właśnie jakąś pannę na tej vixie, bo masz do tego pełne prawo. Nie może mnie rozwalać od tego od środka, dosłownie, do utraty oddechu. To nie może i nie powinno boleć, bo to ja z Ciebie zrezygnowałam.
|
|
 |
prawdziwa miłość jest, wtedy gdy nawet się nie domyślasz dlaczego w ogóle jest.
|
|
 |
a potem każdego dnia pij z filiżanki w której za każdym razem robiłaś mu ciepłe kakao, kiedy z oczami kokiel spaniela przychodził do Ciebie zmarznięty w środku zimy z prośbą o rozgrzanie. patrz na jego bluzę w szafie za każdym razem, kiedy szukasz jakiejś sekskiecki na kolejną imprezę, byleby zapomnieć. rano wstań skacowana, i do kawy zacznij sobie kroić świeże bułki na blacie, na którym jeszcze w zeszły wtorek namiętnie się kochaliście. i wiedź życie bez niego. spal bluzę, stłuc filiżankę i wymień meble w kuchni. ale serca i rozumu ani nie spalisz, ani nie stłuczesz, ani nie wymienisz.
|
|
 |
A z każdym kolejnym łykiem czystek, z każdym kolejnym wziętym buchem do płuc moje wspomnienia gubią rzeczywistość. Daj mi odrobinę czasu, a będziesz już tylko szarą mgłą w pokoju mojej przeszłości. Umieszczę Cię na szarym końcu wygrzebując wspomnienia z Twoją osobą tylko wtedy, by z bliskimi pośmiać się jakim byłeś idiotą w momencie, w którym mnie straciłeś /lajfisbruatal
|
|
 |
Chciałabym wysłać Ci list przesiąknięty moim zapachem, w którym puszczę wodzę uczuciu, aczkolwiek po przemyśleniu wiem, że zrobisz z nim to samo co z tymi głębokimi uczuciami. Zdepczesz, podrzesz i wyrzucisz do śmietnika. /lajfisbrutal
|
|
 |
- co Ci jest? - Ty mi jesteś.
|
|
 |
W jednym ręku zwalający z nóg kieliszek czystej, w drugim zaś ukajający zmysły papieros, a wokół mnie garstka tych najbliższych. To jedyny sposób, by o Tobie zapomnieć. Wiem, że potrafię. Wiem, że dam radę funkcjonować bez Ciebie. Daj mi tylko odrobinę czasu, a pewnego dnia mijając Cię na ulicy przejdę obojętne. Daje Ci słowo, że nie ujrzysz mnie ani zapłakanej, ani smutnej. Wyleczę się z Twojego nałogu kochane, obiecuję. /lajfisbrutal
|
|
|
|