 |
To źle, że chciałam poczuć się najważniejsza? To źle, że potrzebowałam czułości jaką dać mi mógł tylko on? Może faktyczne to źle, że w zamian za to wszystko chciałam dać miłość, dać całą siebie i wszystko, co mogłam. To wszystko źle. Po prostu źle, że chciałam być szczęśliwa i chciałam dać szczęście.
|
|
 |
Obierając sobie Ciebie za cel, nie wzięłam pod uwagę drogi powrotnej. Szkoda, że okazało się, iż jednak powinnam.
|
|
 |
Wszystko miało się udać i być tak wspaniale, a siedzę na brzegu świata i nie wiem co dalej.
|
|
 |
Kogo ja oszukuje wcale nie było dobrze , wcale nie jest dobrze ani nie będzie dobrze..
|
|
 |
porównujesz mnie do ideału którym nigdy nie będe
|
|
 |
Bo do miłości trzeba dorosnąć jak do pierwszej flaszki
|
|
 |
sama nie wiem kim jestem w Twoich oczach, może wcale mnie w nich nie ma i spokojnie śpisz po nocach..
|
|
 |
Znam Boga, lecz nie rozmawiam z nim długo. Od kiedy zobaczyłem, jak pozwala cierpieć ludziom.
|
|
 |
I chociaż płynęłabym najgorszym ściekiem, Ty mnie nie osądzaj, Bóg zrobi to lepiej.
|
|
 |
- Dlaczego siedzisz długo w nocy przy tej świecy?" - spytał żonę mąż, budząc się w nocy.
- Widzisz, w świecy odkryłam to, czego brakuje naszej miłości:
czuwania, by nie zgasła, ogrzewania rąk i serc przy jednym płomieniu, długiego patrzenia sobie w oczy rozjaśnione tym płomykiem i ... modlitwy do Źródła Miłości, jak świeca modli się do żywych gwiazd.
- Ja tam wolę elektryczność, bo jest jaśniejsza i wygodniejsza - burknął mąż.
- Ale martwa - szepnęła żona.
|
|
 |
Jesteśmy winni wielu błędów i pomyłek, lecz naszą największą zbrodnią jest zaniedbywanie dzieci, brak troski o te fontanny życia. Wiele z naszych potrzeb może zaczekać. Dzieci nie mogą. Teraz formują się ich kości, tworzy się ich krew, rozwijają się ich zmysły. Nie możemy im odpowiedzieć „Jutro”. Ich imię brzmi „Dzisiaj”.
|
|
 |
utne Ci ręke i pomacham ci ją na pożegnanie śmiejąc Ci się w twarz wtedy zobaczysz jak boli gdy tracisz część siebie i widzisz jak szczęście wyśmiewa się z Ciebie.
|
|
|
|