 |
ale mam nadzieje, że tobie ułoży się wspaniale.
|
|
 |
Nie umiem wybrać między Wami dwoma. Jeden daje mi uśmiech, szczęście. Drugi siły do życia i bezpieczeństwo. Nie umiem wybrać jednego, drugiemu powiedzieć 'to koniec'. Chcę Was dwóch, mimo, że to nieuczciwe. Chcę Was dwóch.
|
|
 |
Dam radę. Przecież za każdym razem, jak odchodziłeś dawałam, prawda?
|
|
 |
Odchodziła w zamierzonym pośpiechu. Wymyśliła sobie, że tak będzie mniej boleć.
Albo jeśli nie mniej, to przynajmniej krócej..
|
|
 |
na następny dzień zwyczajnie wstaniesz, jak gdyby nigdy nic. i będziesz zapominać. równie łatwo jak o chodzeniu czy oddychaniu. i pójdziesz do kuchni. wyciągniesz z szafki filiżankę, z której jeszcze wczoraj pił u Ciebie herbatę. i zrobisz sobie kawę. tą, jego ulubioną od której zaczynaliście każdy z poranków. filiżankę postaw na blacie, na którym jeszcze wczorajszego wieczoru się kochaliście. a później siądź przy stole i krojąc bułkę zastanawiaj się czy noża nie przeznaczyć do innych celów. miłego zapominania.
|
|
 |
Dziś mówisz jest podły, ale myślisz o nim, i jedyne czego masz za mało to silnej woli.
|
|
 |
Chcesz się spotkać? akurat ze mną? Hahah śmieszne. A gdzie byleś jak ja sie chciałam spotkać, bo umierałam bez Ciebie. a teraz nagle ty chcesz się spotkać, żeby mnie przelecieć. No śmieszne, spierdalaj.
|
|
 |
spotykasz się z osobą która była dla Ciebie wszystkim...rozmawiasz z nią jak gdyby nigdy nic, jak by to co kiedyś było między wami nie miało żadnego znaczenia.
|
|
 |
Zawiodłam.
dałam się omotać jego słodkim słowom.
A był taki inny niż wszyscy.
może własnie dlatego stał się moim diabłem.
Osobą, która może mnie zniszczyć kilkoma słowami i ruchami ręki.
|
|
 |
Trudno do mnie dotrzeć, w resztę nie wnikaj. Po prostu zostaw mnie samą, samotnością oddycham.
|
|
 |
[cz.1]przebudziwszy się jakiś czas temu, nie mogąc na nowo usnąć, przewracała się z boku na bok. obróciwszy się do do niego, opuszkami swoich palców przejechała po jego spierzchniętych ustach. obudził się. jeżdżąc po pościeli ręką, chcąc ją przytulić zauważył że leży w łóżku osamotniony. podniósł się, ujrzawszy ją siedzącą po turecku na podłodze. ten codzienny widok nie zdziwiłby go, gdyby nie fakt, że na palcu wskazującym trzymała pistolet, kręcąc nim jak zazwyczaj swoimi kruczo czarnymi włosami. odskoczył, opierając się o ścianę. przykrywszy kołdrą swoje nagie ciało, przerażony jak nigdy dotąd spytał co wyprawia. - widzisz kochanie... wydaje mi się, że w naszym związku, a raczej byłym związku brak urozmaiceń. dobrze bawiłeś się ostaniej nocy? - co to ma do rzeczy, co ty do cholery wyprawiasz? - próbował krzyknąć, jednak wydukał to z siebie drżącym głosem. - ja też się dobrze bawiłam ostatnimi nocami zalewając poduszki łzami jak tsunami ubogie kraje.
|
|
|
|