 |
|
ale nawet jeśli dojdę na szczyt, chciałbym mieć kogoś ze mną, by nie zapomnieli, że też miałem przejebane
|
|
 |
|
wciąż tutaj zostaję, choć wciąż mówię, że spadam
|
|
 |
|
wiem, że bez Ciebie jestem życiowym kaleką
|
|
 |
|
i już nie mow że to nonsens, widzę tu głębsze emocje
choć błądze to sądzę że pragnę Cię coraz mocniej
|
|
 |
|
w Twoim uśmiechu widzę szczerość i uczucie
i teraz wiem z kim na koniec świata uciec
|
|
 |
|
zacznij już do mnie wracać
|
|
 |
|
mówisz mi, że to lubisz, ja myślę że już musisz
|
|
 |
|
dostarczam Ci to wszystko dożylnie
|
|
 |
|
jestem chmurą na wietrze tuż nad twoją głową
|
|
 |
|
pierdolę Twoją nagłą wielkoduszność
|
|
 |
|
Czuje się tak beznadziejnie jak jeszcze nigdy. Jeszcze nigdy nie myślałam tyle o kimś kto mnie zranił. Zwykle był to dzień dwa i przechodziło. A teraz... Wcale nie czuje żeby czas minął. Czuję się jak by to wszystko stało się wczoraj. Tak z dnia na dzień po prostu. Jednego dnia planowaliśmy wspólny czwartek, a następnego posypało się wszystko. Pragnąłeś ciepła ust, ale innej. Chciałeś patrzeć w oczy, ale innej. Miałeś plany na czwartek, ale z inną. Czasami potrafimy być tacy naiwni. Czasami mamy chwile słabości i słuchamy serca zamiast rozumu, a on niestety ma rację. Zostajemy zranieni na własne zawołanie.
|
|
|
|