 |
no i popatrz. żyjesz sobie jak gdyby nigdy nic. wszystko układa się wprost idealnie. bajka. i nagle pojawia się jedna osoba. metr osiemdziesiąt wzrostu, czarne włosy i najcudowniejsze szmaragdowe oczy pod słońcem - wszechświat wywraca się do góry nogami. zaczyna się miłość z góry skazana na porażkę.
|
|
 |
mów mi, że jestem piękna, inteligentna, cudowna, jedyna, na zawsze. powtarzaj, że mnie kochasz. sprawiaj, że będę czuć się wyjątkową. lubię czuć się przez Ciebie okłamywana, ta.
|
|
 |
oczekujesz, że znów kiedy staniesz ze mną w oko w oko, powiem 'tęskniłam'? nie, kochanie, nie tym razem. nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, nie popełnia się identycznych błędów. nie zacznę Ci słodzić i pieprzyć, jaki to jesteś boski i cudowny. przeciwnie. w końcu zbiorę w sobie na tyle sił, żeby uświadomić Ci jakim jesteś palantem. szkodnikiem. pasożytem.
|
|
 |
co robisz kiedy zobaczysz w skarpetkach dziurę? - wyrzucasz. co robisz z opakowaniem od jogurtu, kiedy już zjesz zawartość? - wyrzucasz. co robisz z niepotrzebną, starą płytą? - wyrzucasz. a co robisz z dziewczyną, która Ci się znudzi? - też wyrzucasz.
|
|
 |
internet. tu wszystko jest inne. tu nie widzę Twojego przeszywającego spojrzenia, od którego motyle rozdzierają żołądek, a kolana miękną. tu mogę bez ogródek powiedzieć jakim jesteś palantem i jak cholernie Cię nie znoszę. tu nikt nie zobaczy jak drżą mi dłonie, na znak tego, że kłamię.
|
|
 |
- zapomnij o Nim. nie warto, kochanie, się tak męczyć. - wymarz z pamięci wartościowość pierwiastków, wzory na pole trójkąta i deltoidu. zapomnij, że rzeczownik nie odmienia się przez osoby, tylko je ma; że ulubiona szminka Twojej mamy to Velvet Rose od Nivei, a Twój tata najbardziej uwielbia Tchibo Family posłodzoną dwie łyżeczki z czubkiem. no zapomnij to, kurwa, a ja skończę z miłością do Niego.
|
|
 |
dzień. trzy dni. tydzień. cztery miesiące. pół roku. dwa lata. czas mija nieubłaganie. nie ma sposobu, żeby choć na jedną chwilę, sekundę go zatrzymać. kolejne doby, a wspomnienie tego jak mówił, że odchodzi, Jego spojrzenia w tamtej chwili - wciąż powracają. nadchodzi późna pora, z niechęcią kładziesz się do łóżka, wiedząc co zaraz nadzieje. modlisz się, żeby bolało choć trochę mniej, niż ubiegłego wieczoru.
|
|
 |
po prostu wzięła go za rękę i powiedziała, że go potrzebuje //chwila
|
|
 |
z czasem wspomnienia zatarły się na tyle, że noc przestała być męką. miłość do Ciebie wygasła i mogłam ze spokojem patrzeć na to jak Ją całujesz. tęsknota bolała już znacznie mniej. przestałam porównywać Twoje pocałunki, do innych.
|
|
 |
mierzył mnie spojrzeniem przez dobrą minutę. w końcu zatopił się w moich oczach. uniosłam brwi. - wyglądasz... niebywale bosko. - stwierdził. zaśmiałam się cicho. - no i? - zapytałam z uśmiechem. zbliżył się do mnie i spróbował sięgnąć po moją dłoń. - nie wrócę! - warknęłam Mu w twarz, po czym szybko odeszłam.
|
|
 |
kiedyś kolekcjonowałam karteczki Witch, teraz wolę Twoje oddechy, pocałunki, spojrzenia i najcudowniejsze 'kocham'.
|
|
 |
nie masz kontroli. zatracasz się. ulegasz. nieświadomie stajesz się Jego suką.
|
|
|
|