 |
jej wzrok obiegł cały budynek i zatrzymał się na szklanych drzwiach. chyba go oczekiwała. chciała wreszcie sprawdzić jego reakcje na jej słowa. po trzech sekundach obróciła się z powrotem. nałożyła na uszy słuchawki, a pękające z zimna ręce schowała w kieszeniach szarego płaszcza. była sobą, po prostu. ruszyła ulicą tonącą w deszczu. i tak naprawdę, dopiero parę kroków później zrozumiała, że zrobiła coś naprawdę ważnego. zignorowała go. nie tak jak zwykle, kiedy to żeby zlekceważyć jego musiała zlekceważyć cały świat. po prostu dała sobie spokój. widocznie życie miało dla niej inne plany.
|
|
 |
mam taki plan by przyjść do Ciebie i zacząć z Tobą rozmawiać. przez chwilę potrzymać Cię za rękę. usiąść z Tobą w ogromnym pustym pomieszczeniu o szarych ścianach. być Twoim osobistym światem, powietrzem, dobrem. i nagle tak zupełnie obojętnie wyjść, zniknąć, zamknąć za sobą wszystkie drzwi. zostawić Cię samego z markerem w ręku. a ty wstaniesz i na tych szarych ścianach zaczniesz zapisywać milimetr po milimetrze moje imię. i nie dla tego, że Ci karzę, po prostu będziesz musiał. będziesz wiedział, że tylko to może Ci pomóc. a z każdą literą na szarej ścianie, moje imię będzie wwiercało się w Twoje serce. coraz mocniej i mocniej, zupełnie jak metalowy łańcuch zaciskany wokół serca. ale Ty nie przestaniesz pisać. aż w końcu nie będziesz już czuł nic. ale pewnie zanim to się stanie, wbiegnę ja. wyrwę Ci marker, mocno się w Ciebie w tule i zanim zdążysz cokolwiek powiedzieć szepnę, że nie potrafię się na Tobie mścić.
|
|
oola_ dodał komentarz: do wpisu |
9 października 2010 |
oola_ dodał komentarz: do wpisu |
9 października 2010 |
 |
czasem gdy mam dość, po prostu wychodzę z domu i idę do pierwszego lepszego baru. piję najtańszą wódkę i w pewnym momencie opowiadam całe swoje życie osobie, którą widzę pierwszy raz na oczy. gdy kończę, on pyta "jesteś z siebie zadowolona?" a ja po prostu nie wiem co odpowiedzieć..
|
|
 |
mam dziwne przeczucie, że to ma sens i może się udać.
|
|
 |
- czy ty cokolwiek do mnie czujesz? - nie. - wiedziałem. - wyszedł trzaskając drzwiami - nie nazwałabym miłości czymkolwiek..
|
|
 |
- ... i wtedy książę przestał się do niej odzywać. - ojej! i co było potem? - nic, księżniczka wróciła do swej wieży i czekała na następnego. - i nie tęskniła? - oczywiście, że nie. przynajmniej tak sobie wmawiała..
|
|
 |
nazywała swoim szczęściem każdy jego uśmiech. każde spojrzenie nazywała rozkoszą. tak zostało tej głupiej dziewczynie. idiotycznie zakochana, dawała sobie chorą nadzieję na to, że szczęście i rozkosz będą należały kiedyś tylko do niej.
|
|
 |
tylko jedno może unicestwić marzenie - strach przed porażką.
|
|
 |
może istnieć sto sposobów komunikowania się we współczesnym świecie, ale nic nie zastąpi ludzkiego spojrzenia.
|
|
 |
wykrzyczał mi w twarz moje błędy nie wiedząc, że największym jest on sam.
|
|
|
|