 |
Mogłabym być słodka i nie rzucać się wcale i gdybym była ciastem to wylizałbyś talerz
|
|
 |
To ten kolejny dzień kiedy myślę nad sensem,
cieszę się, że jeszcze czuję coś, bo to znaczy, że jestem tu.
|
|
 |
To wszystko zaczęło się długo przed tym, zanim Twoje serce postanowiło dalej żyć.
|
|
 |
Mama ma racje, nie mam już normalnych kolegów, samych zjebów mam u boku wokół siebie, ale przynajmniej tych zjebów mogę być pewien!
|
|
 |
bo nieważne jak Cię lubię, się zawiodę no to nara, papa
|
|
 |
Gdy w sercu twym zagości czerń i kuje tak miłości cierń, i dusi już toksyczny tlen, i nikt nie wybudzi z koszmaru, kiedy nastanie dzień, gdy ból odejdzie jak zły sen, z dala od energetycznych hien i nikt już nie będzie czuł żalu.
|
|
 |
Czas się przyznać, bo czas wcale nie zna się na bliznach, żadna feministka, chociaż czasem walczę, połowa serca zgubiła się gdzieś na Marsie i jedynym lekarstwem jest umysłu trzeźwość.
|
|
 |
Nie wystarczy chcieć, więcej walki niż wiary, nie zapomnę o tym - prędzej martwy niż słaby
|
|
 |
Jakby łancuch na przegubach krepuje moje ruchy
i juz nie wiem czy pociesza mnie fakt ze to nie wroci.
|
|
 |
It hurts but I never show, this pain you'll never know.
|
|
 |
Nareszcie spotykam Cię znowu i to nie jest przypadek
już wiedziałem gdzie jesteś, czekałem na to spotkanie
wiem, niewykonalne będzie żeby nadrobić ten czas
niech to nie pójdzie na marne, proszę Cię nie skreślaj nas
chcę Ci tyle powiedzieć, wódka napędza słowotok
żenujący monolog, jakbym rozmawiał sam z sobą
|
|
 |
Do tej pustki i ciszy nie mogę się przekonać
Rana cały czas krwawi, pewnie znów mi się przyśnisz
Teraz piję, bez względu na to co o tym myślisz
Dłonią uderzam w stolik, szklanka spada na ziemie
Chcę zadzwonić, lecz dobrze wiem że nie powinienem
Ta nadzieja umiera, kiedyś byłaś mi bliska
Teraz wątpię, bym mógł Cię kiedykolwiek odzyskać.
|
|
|
|