|
Kiedy starasz się być sobą, to za nic nie wychodzi, niby nic na siłę, lecz szkoda mojej osoby.
|
|
|
Wypuszczam myśli w teren i brak mi jest wszelkich zasad.
|
|
|
Wciąż telefony, od ludzi dystans, w bani chyba zbyt duży miszmasz.
|
|
|
Potrafię kochać Cię, jak nigdy nikt, a później ubrać się i wyjść i nic, nie odzywać się i trzy dni pić i nie jest mi z tym wstyd.
|
|
|
Łudzisz się jeszcze, że te kilka łyków, jakimś cudem obmyje rany i schodzisz do auta pijany, a kumpel Ci mówi, że nie ma sprawy.
|
|
|
Kocham Cię mocno tak, jak nienawidzę żyć, co poszło w piach, nie szkoda mi i wcale nam nie jest do śmiechu, bo wiesz, że jestem taki, jak Ty.
|
|
|
Znów o niej myślisz i masz nadzieję, że ona choć trochę też, życie jest dziwne, wkurwia odległość dwóch tych miejsc.
|
|
|
Punkt widzenia jak ludzie, zmienia się.
|
|
|
Strasznie cię to wkurwia gdy spotykasz ją rok później, wychodzisz z hukiem, bo nie była w sumie sama.
|
|
|
Byś wyszedł zapić, ale telefony w kurwę milczą, masz w barku flachę, ale pić do lustra w sumie wstyd, weźmiesz to na miękko, mówiąc inny już nie umiem być.
|
|
|
Dałaś wiele mu, nie chciałaś w zamian nic, zabrał wiele chuj, ale nie chciał dawać nic.
|
|
|
Żyjesz wciąż w braku bliskości, której pragniesz tak bez reszty.
|
|
|
|