|
Ciepły jesienny wiatr rozwiał wszelkie wątpliwości.
|
|
|
Albo radę damy, albo jak tynk odpadamy.
|
|
|
Kiedy oczy wywrócą ci się do środka
Zrozumiesz wtedy, że nie miałeś tam nic
Oddasz przysługę jak ostatni oddech
Oddasz na dużym palcu w prosektorium kwit.
|
|
|
Zamknij oczy, otwórz umysł, słuchaj
Rozliczam się z nimi dziś
Za te wszystkie lata teraz i tutaj.
|
|
|
Klęknij, zamknij oczy, ty znasz to dobrze
Dziś nie dostaniesz do pyska, a ja odprawię ci pogrzeb.
|
|
|
Nie musze być kimś kim nie jestem, bo przecież mam własne życie.
|
|
|
Za plecami rozgadani przyjaciele fałszywi Pochłonięci historiami, które słyszą tylko ściany. Widzisz, świat z palca wyssany, świat karmiących się kłamstwami
|
|
|
Nasza wieża Babel, problemów himalaje.
|
|
|
Chcę Cie ponieść w gwiazdy, bo tam odkryje kosmos.
|
|
|
To nie tak, że nie mam serca i na zimno to piszę.
Możesz na chwile tu przestać, czuć, zniknąć w tyle,
Ale siebie nie oszukasz, nawet myśląc na siłę.
|
|
|
|