 |
22:12, za 48 minut wsiądzie w samochód i odjedzie na kolejne pół roku, jeszcze niecałą godzinę temu leżałam w jego ramionach, w nieudanym kucyku i szerokich dresach, spoglądając w jego niebieskie tęczówki. to kilkadziesiąt minut temu słyszałam to szczere 'kocham, wrócę'. Składał pocałunki na moich ustach jakby to wszystko było czymś prawdziwym jakby istniało 'my'. I za każdym razem kiedy pozwoli mi się zbliżyć do tego stopnia bym widziała w nim coś wiecej niż przyjaciela, wyjeżdża, zostawia mnie i burdel w głowie, nieświadomy, że sięgająca mu do serduszka dziewczynka zamartwia się gdy zabiegany nie ma czasu zadzwonić, ale to co. Nieważne. 1379km ode mnie, wciąż jest dla mnie, wiem. /improwizacyjna
|
|
 |
Sms - 'będę za 15 minut'. Szybki ogar i jak za dawnych czasów wsiadam do auta czekającego pod blokiem. W drodze do pobliskiej wiochy gadaliśmy głównie o pierdołach, jak zwykle o tym, że wyjeżdża i kiedy wróci, jak zwykle przeliczyłam się licząc, że wbije w wakacje bo jak to ujął już przedłużył mu się pobyt tutaj. Po dojechaniu poszliśmy się przejść nad jezioro, idąc przytuleni ludzie uśmiechali się jakbyśmy byli niewiadomo jak słitaśną parką. Uspokoiłam śmiech i dość spokojnie zaczęłam - pamiętasz tamtą noc? no wiesz. -Zdziwiony przytaknął.- Bo wtedy, no, obeszło się bez zabezpieczeń i wiesz, ciąża i te sprawy. I teraz musisz jechać do londynu zarabiać na swoje dziecko. Momentalnie zbladł i stwierdził, że moje żarciki wcale nie są zabawne. Ciągle utrzymując cholerną powagę przez 15 minut uświadamiałam go, że to żaden żart, że będzie tatusiem. Obejmując go w pasie dodałam krótkie 'przecież wszystko będzie dobrze' po czym pocałował mnie w czoło udając, że mi wierzy. /cz.1
|
|
 |
Dobra, dobra. Już spokój, tak? Cichutko, nie becz. Wdech wydech, widzisz? Od razu lepiej. Pomyśl, no zastanów się czy to serio jest tego warte? Czy to naprawdę jest miłość? Wiem, wiem, teraz powiesz, że wszyscy mają sie odjebać od Twoich uczuć bo ty wiesz najlepiej. Ale zobacz, nie doświadczyłaś tego fizycznie, na dobrą sprawę psychicznie też to okrojone było. No przypomnij sobie ile razy deklarowałaś mu wielką miłość, a gdzies w środku zastanawiałaś się czy serio go w ogóle kochasz. Serio była to wielka miłość? Ryczałaś przez niego, czy przez inne czynniki o których po prostu nie chciałaś nikomu mówić? Zastanów się, naprawdę, czy to było aż tak wielkie? Widzisz chyba nie. Bo spójrz, bardziej żałujesz tego, że nie wzięłaś numeru od zajebistego kolesia niż tego, że gdzieś tam odszedł. Popatrz, masz przecież szereg ludzi obok. Wszystko może być dobre i w sumie nawet lekkie. Ale żyj, żyj bez świadomości jego osoby. Dołącz go do tamtej nieistniejącej dwójki i będzie po problemie. /impr.
|
|
 |
Krwawiące rany na łydkach od wbijania paznokci, zapuchnięte czerwone oczy, bezwładne ciało ułożone prawie nagie na zimnych płytkach łazienkowych, obijanie głowy i przykurwianie pięścią w ścianę. Tyle wieczorów upływających w taki właśnie sposób by dowiedzieć się, że tak naprawdę kocha ją. To wszystko by uświadomość sobie, że już nie ma żadnej nadziei na nic. kurwa na nic. /improwizacyjna
|
|
 |
Mam ochotę wyrzygać mu wszystko co kumulowało się we mnie w ciągu ostatnich miesięcy, mam ochotę ryczeć, skurwić się, zrobić cokolwiek byleby to wszystko wyładować. Ale najbardziej, najbardziej chciałabym powiedzieć mu prosto w twarz jak bardzo boli nienawiść gdy się kocha. /improwizacyjna
|
|
 |
-no napisz do niego - namawiała mnie przyjaciółka - on wie, że masz się odezwać. -spoko napiszę jak tak chcesz. -Ty też tego chcesz. odezwałam się do niego. -jesteś ładna, ogarnij się i nie pierdol głupot-napisał mi któregoś dnia, gdy narzekałam, że wyglądam dziś jak zjeb. ćpun, jebany bajerant. wiedziałam co robię. brak numeru z plusa uniemożliwił mi kręcenie, odpuściłam, ale któregoś dnia przyjaciółka napisała do niego i wpadł z kumplem na boisko. jakimś cudem zostaliśmy sami. -idziemy na spacer?-zapytał mnie nieśmiało. poszliśmy. robiło się zimno, mimo tego, że był maj. spojrzałam w jego naćpane oczy. -weź, bo zrobię coś złego-wyszeptałam. -a co? -pocałuję Cię. -spoko, zrób to. jego usta były coraz bliżej moich, prawie zemdlałam. spędziliśmy sami cały wieczór, było jak w bajce. raz, drugi, trzeci. a potem sen się skończył.
|
|
 |
czekałam na kumpelę, gdy podszedł. -cześć, masz fajkę? - powiedział. w sumie poznaliśmy się kilka dni temu, spojrzałam w jego czekoladowe oczy, ładny chłopak z niego, tyle, że trochę młody. -spoko, możemy iść zajarać, ale na schody, bo moja babka może iść z psem. -spoczko, skończę partyjkę. obserwowałam jak gra w kosza. mała czekoladka. wydawał się być w porząku. pięć minut później poszliśmy zapalić. -dzięki za szluga, mentole palisz? -no, a tak jakoś wychodzi. babą jestem, babskie pety palę - wysłałam mu firmowy uśmiech. odwzajemnił go, wtedy w myślach dopisałam sobie dalszy scenariusz, który trwa do dziś.
|
|
 |
tęsknię, nie potrafię sobie poradzić - mówiła mi przez łzy. nie żałuję żadnej chwili spędzonej z Nim, naszych wypadów za miasto, uciekania przed policją, jarania zielska. wiedziałam doskonale, że diluje. zdawałam sobie sprawę, że kiedyś wpadnie, że pójdzie siedzieć. traktował mnie jak księżniczkę, zabierał wszędzie gdzie chciałam. nieba mi przychylał. a ja jestem zwykłą dziewczyną, z biednej rodziny - ciągnęła - podobało mi się to. to moja wina, chciał dla mnie jak najlepiej. kocham go. - pokazuje listy - pisze do mnie codziennie, kontrolują naszą korespondencję. widziałam go kilka razy. -jesteście naprawdę dobraną parą - wyszeptałam i objęłam ją ramieniem - niedługo wyjdzie i będzie dobrze, obiecuję.
|
|
 |
miłość jest wtedy kiedy uśmiechasz się bez powodu, nawet do słońca. podskakujesz z radości do chmur, robiąc z nich big milki. miłość jest wtedy gdy szkoła przestaje być istotna. liczą się tylko spotkania z ukochanym. miłość jest wtedy kiedy nie potrzebujesz dużo fajek by przeżyć dzień. miłość jest wtedy gdy jesteś na suficie zamiast na ziemii. miłość jest oczywista, beztroska, cudowna.
|
|
 |
telefon milczy. wino się kończy, fajki również. płaczesz, wodoodporny tusz nie wytrzymuje. tak bardzo śpieszyłaś się do dorosłości, dziś żałujesz. tęsknisz za tą beztroską. marzysz by kochać tylko na chwilę, nie na zawsze. wiesz, ja też.
|
|
 |
ostatnio ktoś przypierdolił mi w serce.
|
|
 |
nie wybrał mnie przez swoją głupotę. nie lubię sukienek i szpilek, wolę dresy, rap zamiast popu i koncerty zamiast klubowych melanży. nie byłam jego wymarzoną księżniczką. myślę o szkole, pisaniu, przyjaciołach i muzyce, a nie shoppingu czy nowych kosmetykach. palę szlugi, a nie obciągam. mam mózg, nie wodę.
|
|
|
|