 |
Moja matka nauczyła mnie aby stać prosto, siedzieć wyprostowaną i palić najwyżej sześć papierosów dziennie./ Audrey Hepburn
|
|
 |
że wiesz.
że chcesz.
że tęsknisz.
tyle możesz powiedzieć,
a milczysz.
|
|
 |
Cholernie lubię, gdy nazywa mnie swoją.
|
|
 |
miło by mi było znaleźć swój własny sens życia, którym będzie ktoś, kto wypełni całe moje serce, ale tak na zawsze, na wieczność.
|
|
 |
|
bardzo rzadko spotykam osoby, na które automatycznie zwracam większą uwagę. to wszystko dlatego, że te osoby nie zostały dostrzeżone tylko przez moje oczy, ale również przez moje serce. / niechcechciec
|
|
 |
|
Nie czuję już nic prócz tej nienawiści wzlędem Ciebie. Robisz wszystko idelnie, perfekcyjnie, aby zniszczyć do dna moje życie. Chcesz żebym upadła, bo to przyniesie Ci ogromną radość. Będziesz miała okazję, aby zagrać na moich uczuciach. W ten sposób odpłacisz mi za przeszłość oraz zmarnowane przeze mnie lata życia. Dążysz perfekcyjnie do zniszczenia mojego wnętrza. Doskonale wiesz co czuję, ale Tobie to w niczym nie przeszkadza. Jest to jedynie ułatwieniem dla Twojej mściwej natury. Wyróżniasz nas, dzielisz na dwie hierarchie. Traktujesz mnie, jakbym była czymś złym w twoim życiu. A kiedy ja próbuje Ci coś udowodnić, pokazać... masz to całkowicie gdzieś. ~remember_~
|
|
 |
|
nie chcę Cię znać, ale jednak lubię twój widok. nie chcę o tobie słyszeć, ale na lekcjach intensywnie zaprzątasz moje myśli. chcę o tobie zapomnieć, ale przed oczami nadal mam twoją twarz. nie chcę Cię kochać, ale każdego dnia dajesz mi powody abym nie mogła tego uczynić.
|
|
 |
|
potem to zapić, by choć trochę było słodko, nie chcę cię martwić, choć życie też mnie zawiodło.
|
|
 |
odkręciłam się w stronę znajomych, by dokończyć zaczętą rozmowę, kiedy panowie chwilowo zniknęli. - no także... - zaczęłam. jego ręce powoli oplatające moją talię. - rozpraszasz mnie, wiesz? - zagadnęłam do niego, próbując dwukrotnie dokończyć poprzednią rozmowę: za pierwszym razem gryzienie płatka ucha, za drugim całowanie szyi. spróbowałam wypleść się z jego ramion, by na spokojnie skleić jakieś zdanie, lecz uścisk był zbyt mocny. - dokończysz nam może przy okazji, jak on się opamięta. albo wyjedzie, o idealnie. - rzuciła znajoma, a on podniósł na nią wzrok. przyciągnął mnie do siebie gwałtowniej. - do cholery, ja Cię tu nie zostawię. - wymamrotał do mojego ucha.
|
|
 |
dają nam te marne pięć minut na tydzień, podczas których prosi mnie bym opowiadała co u mnie, możliwie z jak największą ilością szczegółów. gdy mówię o urazach, wydaje zmartwione westchnienie i nakazuje mi uważać na siebie bardziej, całkiem poważny. ze śmiechem przestrzega mnie przed alkoholem, przypominając, że jest kilkaset kilometrów stąd i nie ochroni mnie przed wpadnięciem do ogniska, zsunięciem się z ławki czy znalezieniem w rzece. zamykając oczy, wyobrażam sobie go, tam po drugiej stronie i jego usta wypuszczające słowa: "ja Cię znam, kotek, wiem, że chcesz, ale kurde, nie zdradzaj mnie tam z żadnym murzynem, nie zgadzam się". okolice mostka płoną, a on zaczyna się żegnać, tłumacząc, że i tak nagiął kilka minut. już mam nacisnąć czerwoną słuchawkę, kiedy zagaduje ponownie: "tęsknię". "też tęsknię". "i kocham Cię". "kocham Cię, pa", a ostatnie usłyszane szmery dają mi wyobrazić sobie jak się uśmiecha.
|
|
 |
powinnam być poważna. powinnam założyć krótką sukienkę, pomalować paznokcie na ostry czerwień - co może zrobię, bo słodko skomponuje się z jego lekkim zarostem, pić wino z kieliszka, którym chwilę wcześniej on stuknie o mój. pić wolno. rumienić się delikatnie. przyjąć z dystansem jego pocałunek, nieśmiało wsuwając swój język pomiędzy jego wargi. sukienkę zamienię na jego koszulkę i ciepłe wełniane skarpety, a wino będziemy pić na zmianę z gwinta i spijać resztki ze swoich warg. jego dłonie będą wszędzie. moja skóra będzie wchłaniała jego słowa jak narkotyk. o poranku z jego ręką przełożoną przez pas, nie będę śmiała narzekać na ból karku od rzekomego nadmiaru pocałunków, a korzystając z łazienki uśmiechnę się do odbicia w lustrze, prezentującego rząd śladów jego ust na szyi i ten błysk w oku, który tylko on potrafi u mnie wywołać.
|
|
|
|