|
znamy się, nie musze pytać co chcesz, więc, niosę wódkę z gazowaną wodą, nie musisz mówić nic, jesteś chodzącą anegdotą
|
|
|
,mówisz mi, że musisz spadać, ja blefuję: “no to pech”, “chociaż nie” mówisz nagle, “może jeszcze minut pięć”, nie wiesz jak mi imponuje że nie robisz min do zdjęć, wiesz?
|
|
|
widzę tych ludzi, z którymi tak długo łączyła mnie bliskość, a których tu dzisiaj bym wolał uniknąć
|
|
|
dzwonię i dzwonię, ale nie odbiera nikt. halo? jebać ich
|
|
|
widzę jej bluzkę. wiem, że ma tam tatuaże pod nią, pijesz to wino teraz. ledwo wstał i na melanż
|
|
|
Zamawiam auto. Czuję mentole i czuję twój szampon. Do samochodu wsiadamy ze szklanką. Życie jest bajką.
|
|
|
już ci mówiłem że cały mój żywot: alkohol i śpiew, już ci mówiłem zażyłem narkotyk i płonie mi krew. tobie już też, gęsto w sypialni od spojrzeń i łez, przy skroni twój szept
|
|
|
Zanurzam się w Twoich perfumach, nie mogę oddychać, zrzucam ortalion i nawet zapytać nie zdążę co słychać
|
|
|
to pieskie życie na okrągło chcą gonić jak hycel, siedzę w obłokach i popijam szprycer
|
|
|
po ci pełny portfel, jeśli na pogrzebie pusto? brak ludzi, którzy za twą duszę jakąś setkę chlusną
|
|
|
siadam se w bistro, biorę beefsteak, obgadam biznes, żaden garnitur, noszę jeansy i biały t-shirt
|
|
|
mieliśmy być dorośli a na twarzach nadal obłęd
|
|
|
|