 |
To się nazywa depresja. Z tym nie wygrasz. To zabierze ci wszystko. | "Pierwsza miłość"
|
|
 |
"Nie tnij się. Rób wszystko: pij, pal, klnij ile wlezie, wal pięścią o ścianę, gryź wargi z bólu, ale nie tnij się. Nie pozwól przegrać swojego życia."
|
|
 |
Każdy z nas coś stracił, czegoś nie docenił, wypuścił coś cennego z rąk, przegapił jakąś okazję, przestał wierzyć, stracił nadzieję, zgubił sens, próbował uciec, chciał odnaleźć siebie. Każdy z nas choć raz znalazł się na rozstaju dróg i zastanawiał się, którą wybrać, w efekcie nie wybierając żadnej i zostając z niczym. Każdy z nas docenił coś po stracie, zrozumiał za późno, poddał się zbyt wcześnie. Każdy z nas choć raz się na kimś zawiódł, kogoś znienawidził i na kimś się zemścił. Każdy z nas kiedyś kochał, a później tego żałował. Wszyscy się zmieniliśmy, widzimy mniej, a pragniemy więcej, nie dostrzegając, że tak naprawdę to, czego potrzebujemy jest na wyciągniecie ręki. [ yezoo ]
|
|
 |
Tak trudno jest zebrać się w sobie. Powiedzieć "dam radę" i dać. Zawalczyć. Utrzymać motywację. Nie patrzeć wstecz. Nie przejmować się zdaniem innych. Dążyć do celu. Wciąż zaparcie iść do przodu. Nie odpuszczać, gdy pojawi się błahy problem. Nie wylewać łez. Nie czekać na czyjąś pomocną dłoń. Tak trudno jest pokonać w sobie tę blokadę, która nie pozwala na więcej i przez którą tak wiele tracimy. Tak trudno jest wygrywać, kiedy nie ma się chęci na walkę, kiedy wszystko to, co dotychczas było siłą, utraciło się na zawsze. [ yezoo ]
|
|
 |
Czemu to robimy, co? Mam na myśli ludzi w ogóle. Dlaczego interpretujemy każde przykre zdarzenie jako wielką, czarną strzałę wymierzoną prosto w nas i udowadniającą naszą bezwartościowość? | Sophie Hannah
|
|
 |
- Gdzie jesteś ?
- Na placu zabaw.
- Co Ty kurwa mać robisz na placu zabaw o drugiej w nocy ?
- Bawię się życiem mamo !
|
|
 |
Daj mi bucha, flaszkę tequili i pięć minut. Opowiem Ci o swoim życiu.
|
|
 |
- Bo to jest tak bierzesz malutką żyletkę do rąk robisz jedną małą prawie niewidoczną ranę na dosłownie chwilkę zapominasz o tym co jest wokół ciebie ale nagle to znika odczuwasz, że potrzebujesz więcej. To działa jak amfetamina, jest jak cholerne bagno, jak gra nie do przejścia. Z czasem zaczniesz robić to nałogowo każdy powód będzie dobry, żeby się pochlastać. Kiedy ktoś złapie cię za rękę zaczniesz się natychmiast wyrywać by nikt tego nie zauważył. Powoli się posuniesz do tego by kłamać najbliższych zaczniesz ich tracić. Będziesz wolała samotność bo widok ludzi będzie przyprawiał cię o mdłości i strach. Żyletka czy inny przedmiot zakończony ostrzem stanie się twoim lekarstwem. To tylko kwestia przyzwyczajenia zanim widok krwi stanie ci się codzienny, zanim w ciepłe dni zaczniesz zakładać swetry, bluzy i bluzki z długim rękawem.. Znienawidzisz swoje ciało przez nadmiar pozostałych blizn. To jest gra w której końcem level'u jest samobójstwo !
|
|
 |
Patrząc w małe okno ścięte lekkim mrozem Wspomniała czas, gdy robiła sobie bransoletki nożem.
|
|
 |
Broniłam się przed świadomością tego, że odeszłaś. Nadal to robię.
Zamierzasz wrócić, nie ? Mam nadzieję. Wszystkich to dobiło. Tęsknię za tym, co było kiedyś, wiesz? Teraz nikt się nie uśmiecha. Brakuje mi Twojego uśmiechu.
|
|
 |
Czy ja właściwie siebie znam ? Jeśli nie, to nic dziwnego, że nie mogę poukładać własnych uczuć. Miotam się między emocjami, które chowam w głębi siebie, i duszę się. Nie wiem czego oczekuję, czego chcę. Nie wiem Po prostu nie wiem.
|
|
 |
Znowu boli cię brak Jego obecności. Siedzisz i użalasz się nad sobą, paląc papierosa za papierosem. Pochłaniasz alkohol w zbyt dużych ilościach, a później robisz rzeczy, których żałujesz. Jesteś opryskliwa, wredna i samotna, a co najgorsze - lubisz to. Nie obchodzi cię zdanie innych, ich opinia, a z czasem nawet uczucia. Chciałabyś być z kimś, mieć kogoś obok, a ciągle ci nie wychodzi. Wmawiasz sobie, że związki i obopólne szczęście nie jest ci pisane, że jesteś skazana na wieczną samotność, że miłość i ta cała otoczka wokół niej po prostu nie jest dla ciebie. Oszukujesz siebie, ale w końcu zaczynasz wierzyć w te brednie. Odrzucasz każdego napotkanego faceta, a później płaczesz, że nikt cię nie chce. Wykańczasz sama siebie, bez przerwy działasz na własną niekorzyść, udajesz, że wszystko jest w porządku, uśmiechasz się nieszczerze, a później wracasz do domu i płaczesz, że jest źle. Doprawdy? Jak daleko jesteś w stanie się jeszcze posunąć, żeby kompletnie znienawidzić siebie? [ yezoo ]
|
|
|
|