 |
mała, wredna, bezczelna, ale jakże zadowolona z siebie.
|
|
 |
i wypijmy za tych, którzy właśnie stracili wiarę w lepsze jutro.
|
|
 |
Nie patrz na ludzi, bo to pieprzona widownia.
|
|
 |
a mi już nie zależy, przynajmniej nie powinno.
|
|
 |
Wytłumacz sercu, że bić dla Ciebie nie powinno.
|
|
 |
Skarbie nie ogarniesz, bo ja sama nie potrafię.
|
|
 |
I znowu ten stan kiedy samotność rozpierdala twe serce na części elementarne, krzyk ciszy proszący o pomoc , bit w tle i alkohol zatapiający smutki.
|
|
 |
Krępującą ciszę przerwał jego aksamitny głos. - Zdrowie kochanie. - szepnął mi do ucha podając kieliszek szampana po czym ucałował moją szyję i spojrzał głęboko w oczy. Obiłam kieliszkiem o jego kieliszek z niepewnym uśmiechem po czym wyjąkałam cicho. - Tak, zdrowie.. - zaczerpnęłam łyka i do moich uszu znowu dotarł jego głos. - Za przyszłość, nie przeszłość, która mogła nas rozdzielić. Za lepsze jutro skarbie. - uśmiechnął się ironicznie a ja w głębi duszy cieszyłam się jak małe dziecko chociaż wiedziałam, że to co mówi było tylko słodkim kłamstwem.
|
|
|
|