 |
gdyby nie to, zniknąłby mi wreszcie z oczu płacz
a z ust kurwa mać
kurwa mać i kurwa mać
i dłużej się nie uda grać mi
w końcu nóż wbiję w klatki
bo lepiej by było gdybyśmy byli martwi
|
|
 |
Twoje oczy to już nie moje okno na świat
|
|
 |
czeka cię piekło, ja w swoim jestem odkąd
mimo słońca ulice zaczęły moknąć
|
|
 |
muszę wytrwać, więc znikaj proszę cię
|
|
 |
gdyby nie to, że nasze plany utonęły w planach
i tak ci powiem przepraszam
bo nie chciałem tego mówić głośno
i próbuję się ogarniać,
ogarniać, ja wciąż żyję miłością, tak
|
|
 |
to koniec
w tym raju po tej stronie
|
|
 |
i wezmę oddech, przetnę aortę Tobie
bo wole żebyś nie istniała niż żyła obok mnie
|
|
 |
i nie wystarczy słowo, by powiedzieć jak jest teraz
i nie byłbym tu sobą, mówiąc, że się chcę pozbierać
i, że umiem
i, że potrafię, że się nie wkurwię
i tak jest u mnie, lepiej znacznie, naprawdę
|
|
 |
bo, wszystko przed Tobą i wszystko przede mną
a nie wystarczy słowo, by coś wiedzieć tu na pewno
|
|
 |
po co mam ściemniać jak zawsze, rozumiesz, bo ja wciąż chyba nie,
najwyraźniej, w kurwę
|
|
 |
jest tak samo, może tylko trochę smutno
i nie mówisz dobranoc i nie mogę przez to usnąć
i może trochę pusto i znowu jest to rano
i znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają
|
|
 |
dla takich jak my nasz dom jest tam gdzie nas nie ma
|
|
|
|