 |
choćbyś wszystkie przeszedł drogi, nie dotrzesz do granicy duszy, taka w niej głębia. natura rzeczy lubi się ukrywać.
|
|
 |
- zgadnij kto to. - właścicielką zimnych rąk, jesteś tylko ty, kochanie.
|
|
 |
dawno, dawno temu, za górami, za lasami... niegodziwiec rozkochał w sobie naiwną księżniczkę. historia dobiegła końca, happy endu nie było. jednak ona zatykała uszy na wieść o morałach, czekała wciąż z nadzieją na kolejny tom.
|
|
 |
za tysiąc lat może jednak się spotkają. może odbudują to, co zamarzło w nich, kiedy przyszły pierwsze, chłodne dni.
|
|
 |
kolejny raz widząc jej podbite oko i słysząc słowa: "przecież go kocham", już jej nie pocieszałam i nie mówiłam, że wszystko będzie dobrze. spojrzałam na nią z góry i ze słowami: "on przecież też cię kocha, tylko, że bardziej okazuje uczucia", odwróciłam się i poszłam w swoją stronę. byłam dumna, że to powiedziałam, tak samo jak w dniu, kiedy to ja zostawiłam takiego skurwysyna.
|
|
 |
nie chcę się zmieniać. chcę, aby pozostał we mnie ten urok dziecka, ta magia doceniania chwili, ten zachwyt nad światem, ta ufność, wiara w miłość. nie chcę dorosnąć i zdjąć różowych okularów. nie chcę być rozsądna, poprawna, robić tego, co powinnam. najbardziej pragnę pozostać sobą... roztrzepaną, roześmianą, zakręconą.
|
|
 |
mam do ciebie słabość, ogromną. i nie mam ci za złe, że odszedłeś ode mnie już tyle razy. wręcz raduję się niezmiernie tym, że wróciłeś. przecież wcale nie musiałeś, każda kobieta z chęcią wzięłaby cię w swoje ramiona. ty jednak za każdym razem wracasz w moje - tak nieidealne.
|
|
 |
nigdy nie sądziłam, że powiem to w takim wieku. w życiu nie pomyślałabym, że moja nienawiść i chęć ucieczki będzie aż tak silna. w końcu to mój dom, w którym uwielbiam się zaszywać. moja kuchnia, którą tak wiele razy naraziłam na spalenie. mój taras, na którym kocham przesiadywać wieczorami z kubkiem kakao. moje miejsce na ziemi, za którym będę tęsknić. ale nie mogę tu być - nie dam rady. muszę uciec, jak najdalej - dla samej siebie, dla uratowania mojej psychiki i ogarnięcia nerwów, które są już w strzępkach. chcę być jak najdalej stąd - bo mnie niszczy ten dom, te wspomnienia, to wszystko co się tu wydarzyło i co dzieje się aktualnie. a ja nie dam rady, jeśli tu zostanę.
|
|
 |
czy ty wiesz, że oddałabym wszystkie twoje zasrane anioły, za jedną godzinę z nim? tą jedną, jedyną godzinę. żeby mu powiedzieć to czego nie zdążyłam. wiesz co powiedziałabym mu jako pierwsze? powiedziałabym mu, że najbardziej żałuje tych wszystkich grzechów, których nie zdążyłam z nim popełnić.
|
|
 |
z pokorą znosiłam wszystkie, nowe panienki u twojego boku. z ogromnym bólem znosiłam to, jak stopniowo cię traciłam, ale dziś wiem, że to czekanie było warte twoich słów: i mimo tego, że w życiu miałem wiele kobiet, nie znalazłem żadnej, która chociażby w połowie była tak cudowna, jak ty.
|
|
 |
kobieta może w każdej chwili i z każdego powodu, przywołać każde wydarzenie z przeszłości bez względu na czasowy i przestrzenny dystans, zmodyfikować je, wyolbrzymić, upiększyć albo całkowicie przerobić, aby pokazać męźczyźnie, że jest albo był: nieczuły, uparty, tępy, oszukańczy, że się mylił lub/i jest niedorozwiniętym umysłowo idiotą.
|
|
 |
książka z biblioteki, jest jak facet, który miał mnóstwo kobiet. przychodzi do ciebie i czujesz, że pachnie kimś innym. niby go kochasz, chcesz z nim być, chcesz to wszystko pojąć, ale wiesz, że był dotykany przez inne. najgenialniejsza książka odpada, kiedy jest poplamiona, popisana. ktoś ją miał, ktoś ją czytał i ktoś swoim tłustym wzrokiem próbował skumać, o co w niej chodzi.
|
|
|
|