 |
już się cieszysz mówiąc, no to jest wolność, przychodzi życie mówi, no, się wypinaj
|
|
 |
jakoś nie słychać by ktoś mówił, zostań, wróć, jebana cisza kiedy wsiadasz do tej windy
|
|
 |
: "To, co powinnaś zrobić to cztery prosto brzmiące rzeczy: musisz zaufać, zapomnieć, nauczyć się i uwierzyć.
Zaufać temu co widzisz i słyszysz, a nie temu co może się kiedyś stać.
Zapomnieć o życzeniowym myśleniu i usprawiedliwieniach na każdą okazję: „On się zmieni”, „Nie umie się otworzyć”, „Kiedyś mnie doceni”. Być może tak będzie, ale zapewniam cię, że nie chcesz na to czekać.
Nauczyć się wybierać proste sytuacje, bo twoje życie to nie „Romeo i Julia” i nie musisz w nim dokonywać skomplikowanych wyborów, poświęcać się, a później się otruć w imię miłości.
Oraz uwierzyć w to, że rezygnując z niezadowalających cię opcji nic nie tracisz. Dzięki temu robisz miejsce dla rzeczy, działań i osób, które będą cię zadowalać."
|
|
 |
"Lubimy się. Tylko się lubimy. Bez zobowiązań. Pamiętasz?
Ja też nie chcę, powtarzam to Tobie. A potem sobie. Nie chcę, rozumiesz? Mówisz mi, że czasem się spotkamy. Że nie będziesz dzwonił. Ani pisał sms-ów. I co? Wytrzymujesz do szesnastej dnia następnego. Twardzielu bez uczuć."
|
|
 |
Nie potrafię tego racjonalnie wyjaśnić. Coś się skończyło.
|
|
 |
Traktuj ją tak, jakbyś dopiero miał ją zdobyć, a nigdy jej nie stracisz.
|
|
 |
To, że kogoś potrzebujemy, zaczyna nas niszczyć.
|
|
 |
zawsze jak próbuję się z kimś związać to mam z tym przypał, może martwię się na zapas, a może coś ze mną nie tak?
|
|
 |
niepotrzebnie tyle mówią o nas niepochlebnie, wiem, że to brzmi jak brednie, nie miej mi tego za złe
|
|
 |
już nie puchną mi bebechy, prostuję plecy, biorę głębsze wdechy, nadal czasem gadam jak imbecyl
|
|
 |
liczy się teraz, tu, a nie kiedyś, tam
|
|
 |
jednak coś mnie kaleczy, sam wymierzam sobie baty, mam plecy w łaty, moje priorytety to stygmaty
|
|
|
|