 |
wystarczyło spojrzeć w Jego oczy. tam widniała odpowiedź, która pod żadnym pozorem nie chciała przejść Mu przez gardło. kochał, jak wariat. mój... wariat.
|
|
 |
jestem dumna ze swojej siły i tego, że po tylu negatywnych zdarzeniach potrafię podnieść dupę i zwyczajnie iść sobie z uśmiechem ku górze. kocham swoje życie takim jakie jest, biorę to co daję, nie wybrzydzam. / nervella.
|
|
 |
wiesz, co boli mnie najbardziej? Twoje cholerne łapanie się pierwszych lepszych obelg i rzucanie nimi w moim kierunku. pomyśl - uważasz, że będąc tą dziwką, której miano mi przypisujesz, wahałabym się, choć chwilę, czy zwyczajnie - wskoczyłabym Twojemu przyjacielowi do łóżka? znam granice. kochałam Cię, idioto. nadal kocham.
|
|
 |
zacisnęłam dłoń na koszulce, którą miałam na sobie podciągając ją do nosa. wciągnęłam do nozdrzy intensywny zapach - Jego zapach. nie zważając na łzy wstępujące na policzki wybuchnęłam śmiechem, cichym, szyderczym. butelka bolsa zachwiała mi się w ręku i w kolejnej sekundzie jeden haust zaczął wsiąkać w materiał. - przepraszam, kotek. - wymruczałam pod nosem starając się zatrzeć plamę. brakowało mi Go, w chuj tęskniłam, choć jeszcze kilka dni wcześniej śmiało powiedziałam Mu w twarz, że nie jest mi potrzebny, że dam sobie radę bez Niego.
|
|
 |
zgodnie z przepowiednią, w wakacje 2011 zniszczyłam się totalnie. Ty mnie zniszczyłeś..
|
|
 |
przełomowym momentem ponownego zakochania się w Nim był moment kiedy idąc w parku podczas luźnej rozmowy, rzuciałam krótko 'no weź coś mów, bo mnie już język boli' , w odpowiedzi słysząc 'ale ja lubię Cię słuchać, lubię Twój głos, to jak się przy tym uśmiechasz, jak wymachujesz rękoma' , i wtedy właśnie uświedomiłam sobie, że dla mnie On nigdy nie przestał być ważny , robiłam wszystko, aby tak właśnie się stało, w pewnym momencie chowając Go na dnie serducha, zasypując przy tym stertą innych spraw myślałam, że tak się stało, jednak tak bardzo się myliłam. / nervella.
|
|
 |
znów po kilkunastu dnich spotkań, beztroskiego włuczenia się po mieście w nasiąkniętych od deszczu ubraniach On nie daje znaku życia, nie odzywa się, nie opisuję, nie odbiera.. i wiesz, nawet nie wiem czy ta sytuacja mnie boli, zbyt do niej przywykłam, wchodząc w to po raz kolejny miałam świadomość, że tak właśnie będzię. było miło, na chwilę zapomnieliśmy o przeszłości która tak czy tak zawsze będzię się za nami ciągnąć. kiedyś przetanę dostawać pozytywnych drgawek na myśl o wejściu w to po raz kolejny, uświadomie sobie, że to czysty przykład sadomasochizmu. - nervella
|
|
 |
po prostu uwielbiam moją mamę, która całkiem niechcący wydrukowała sobie pierwsze dwa rozdziały 'zgniłej duszy', i studiując akcje łóżkowe bohaterów zaczęła tylko krzyczeć do mnie na cały dom, że fajnie piszę.
|
|
 |
kładzie dłonie na moich ramionach. - zamknij oczy. - poleca mi z tym niemożliwie łobuzerskim uśmiechem. przymykam powieki. - i nie podglądaj. - szepcze cicho, na wysokości mojego ucha sięgając równocześnie mojej dłoni. splata ze sobą nasze palce. - spróbuj mi zaufać... zmieniłem się. - pierwsze łzy wypływające na policzki, zza zaciśniętych powiek. zjawa przeszłości, cień, który podąża za nami bez względu na to, jak usilnie próbujemy pozostawić go na przestrzeni czasu. wtulam się w Jego ramiona na znak tego, że rozumiem - choć doskonale wiem, iż od tak nie zerwie kontaktu z tym, z czym zmaga się przez lata. - kocham Cię. - mruczy, a ja zaciskam dłonie na Jego koszulce. rozmywa się przypuszczenie, że jestem ważna tylko i wyłącznie po białym proszku. pojawia się nowe - to jeszcze nie koniec, mamy o co walczyć.
|
|
 |
przestańmy istnieć, błagam. / nervella.
|
|
 |
ktoś się wybiera na pielgrzymkę do Częstochowy? :)
|
|
|
|