 |
Pędem wbiegła na szpitalny korytarz. Obijała się o ludzi, aż w końcu czyjeś silne ramiona mocną ją objęły. Spojrzała na wysokiego blondyna. Czuła się taka krucha, bezradna, jakby była ze szkła. Za delikatna na takie momenty. Poprowadził ją na krzesło. ‚Mój brat. Przywieźli go. On tu jest, jest tu. A ja muszę z nim porozmawiać. Muszę go opierdolić za to, że tak szybko jechał. Gdzie on jest?’ Wpadła w słowotok. Nerwowo ściskała w dłoni telefon. Chłopak nie opowiedział, a ona ze szlochem w ustach powtórzyła pytanie, które raniło jej wnętrze. ‚Gdzie jest mój brat?’ Blondyn jedynie pokręcił przecząco głową. Przez chwilę, nienaturalnie, nie wydusiła z siebie słowa. Wstała wolno i wyszła przed szpital. Deszcz oblewał jej ciało, czuła, jak wiatr otula jej ramiona. ‚Boże. Ty chyba jednak nie istniejesz.’ Powiedziała zachrypniętym, przepełnionym bólem, głosem. Zbierali ją później z ziemi; zmarzniętą, zapłakaną i przemoczoną. Nigdy już nie popatrzyła.
|
|
 |
Telep, telep, telepie sie
|
|
 |
Zrób coś dla mnie , zatęsknij za mną i dojdź do wniosku , ze bezemnie jest Ci źle
|
|
 |
czasami jest lepiej, gdy osoba na której nam zależy nie jest w pobliżu, wtedy jakoś lepiej się cierpi.
|
|
 |
Mam coś wspaniałego, coś wyjątkowego… Dla NICH tylko żyję, z NIMI tylko piję… Zrobiłabym wszystko, by być przy NICH blisko… oddałabym wiele, bo to PRZYJACIELE!!
|
|
 |
i strasznie dziwne jest ,że po dwuch latach ”miłości” można aż tak zmienić stosunek do człowieka.
|
|
 |
mówią,że miłość wiecznie trwa,niech trwa beze mnie
|
|
 |
trudno znaleźć tą drugą polówkę, ale najgorzej jest jak się ma wybór i się źle wybierze… decyzja jakiego mężczyznę wybrać jest najtrudniejszą decyzją w życiu.
|
|
 |
Znów mi się ‚love’ włączyło .
|
|
 |
brakuje odwagi, a tak bardzo zależy.
|
|
 |
Ej wariat! Pamiętasz, kiedyś uczyłeś mnie kochać, co jest? Dziś sam nie potrafisz?
|
|
 |
bo moja miłość, to nie hejnał z Wieży Mariackiej i nie muszę o niej trąbić na cztery strony świata
|
|
|
|