zapatrzona w niebo, zapomniałam patrzeć pod nogi. Upuścił moje serce. A ono rozbiło się, niczym szklanka na drobne kawałeczki. Pozbierałam okruchy. Godzinami klejąc je w samotności. Mówisz, że jego odejście mnie nie zmieniło? Racja. Jestem taka jak zawsze. Wstaje rano i pije czarną kawę. Wychodzę do pracy. Wracam. Czasem pójdę do kina, na spacer. Jem kolacje. Wieczorem czytam gazetę. Kładę się spać. Tylko... to wszystko pozbawione jest sensu. Bo nie ma go przy mnie. Rozumiesz?
|