Starałam zachowywać się jak przyjaciółka, jednak coś mi nie pozwalało. Nie wiedziałam dokładne co. Po prostu każdy poranek zaczynałam od myśli o nim. Każda komórka mojego ciała jakimś dziwnym, niewyjaśnionym sposobem lgnęła do niego. A kiedy stał obok mnie i uśmiechał się do mnie… O Boże. Robiło mi się słabo, a nogi same się pode mną uginały. Nigdy czegoś takiego nie czułam i tak właściwie nie wiem jak to nazwać.
Rozstanie z nim bolało mnie bardziej niż jakiekolwiek rozstanie, z którymkolwiek z moich byłych chłopaków. Nie sądziłam, że tak bardzo mogę przywiązać się do jego obecności . Nie przypuszczałam, że będę tak bardzo za nim tęsknić. A nie minęły nawet 24 godziny.