 |
`i gdyby nie to wszystko to byłoby dobrze wiesz
a tak poza tym, to wcale nie jest ok
nie jest ok, cześć.
|
|
 |
cienkie, papierowe ściany splamione wspomnieniami.
|
|
 |
święta - stworzone tylko po to by sklepy zarabiały, ludzie cieszyli się z otrzymanych prezentów i zostali pochłaniani przez ten cały materializm. i kolędy są i opłatek no patrz...
|
|
 |
idę do Ciebie na kawę, wino, piwo, seks, pocałunek, film czy... wszystko jedno.
|
|
 |
Minęło tyle miesięcy,
a Ty nadal wprawiasz moje serce w drżenie.
|
|
 |
Od czasu do czasu, może raz w
życiu pojawiają się takie osoby, które
zostaną w Twoim sercu choc nie zrobiły
nic szczególnego. Może minąc sto lat, oni
o Tobie zapomną, Ty o nich - nigdy.
|
|
 |
Trzeba cierpieć, aby godnie wyglądać.
|
|
 |
przed oczami mam nas. nasze splecione ręce, pruderyjne spojrzenia. moją głowę skrupulatnie ułożoną na Twoich kolanach. ale nie ma słów. są tylko puste krzyki. nieme półsłowa. otwieramy usta na próżno, nie wydając z siebie dźwięków ani uczuć.treść naszych rozmów udało mi się zwyczajne wyeliminować ze wspomnień. teraźniejszość jest łatwiejsza bez obecności przeszłości.
|
|
 |
`Twoje oczy to już nie moje okno na świat.
|
|
 |
słowa czasami bolą bardziej niż czyny. ale to nie istotne. przewaga czynów na słowami jest taka, że one nie potrafią kłamać.
|
|
 |
jedyne czego pragnę na te święta to spokoju. ucieczki. obudzenia się z koszmaru,którego nieusilnie staram się pozbyć poprzez szczypanie się po ciele każdego ranka. łudzę się, że to wszystko jest tylko imaginacją. zostawiłam koło łóżka filiżankę po kakao. codziennie rano budzę się i przecierając oczy spoglądam na nią. z nadzieją, że znowu poczuję zapach brązowego napoju. znowu ujrzę unoszącą się parę. znowu obrócę się, żeby dostać całusa w czoło i gwałtownie objąć Cię w pasie. ale z każdym porankiem uświadamiam sobie, że chęć tego wszystkiego jest znikomą abstrakcją, a od rzeczywistości nie ma ucieczki.
|
|
 |
najgorsze, są noce. wspomnienia dopadają wtedy najmocniej. starasz się na nowo stać małą dziewczynką kurczowo zwijającą się pod kocem. a one wychodzą. wypełzają jak potwory spod łóżką i duszą. duszą Cię płaczem perfekcyjnie przyciskając do poduszki. odbierając Ci oddech, zrzucając głaz na Twoją klatkę piersiową. chcesz zamknąć powieki, ale masz zakaz. dławisz się wspomnieniami, wyrzutami sumienia i świadomością, że zapewne wyczerpałaś swój limit na szczęście. zapewne nie na tyle dobrze, na ile miałaś szansę.
|
|
|
|