 |
Bo żaden chłopak nie jest dla mnie , tylko Ty .
|
|
 |
Kochanie serce mi pękało kiedy prosiłeś żebym Ci powiedziała w oczy że to koniec, nie potrafiłam . Znowu Cie zraniłam .
|
|
 |
usiadła na łóżku, próbując powstrzymać łzy. spoglądała w okno - na zewnątrz strasznie wiało, a krople deszczu co chwila uderzały o szybę. 'więc to koniec?'- zapytał, stojąc za Nią, i nerwowo paląc fajkę. milczała. 'powiedz coś wreszcie' - powiedział już bardziej nerwowo. 'wyjdź' - cicho szepnęła, odwracając się w Jego stronę. 'tylko tyle jesteś w stanie mi powiedzieć, po czterech latach?'-krzyknął. 'wynoś się'- wydarła się najgłośniej jak potrafiła, po czym rzuciła w Jego kierunku ramką z ich wspólnym zdjęciem. odsunął się, patrząc z przerażeniem. zabrał swoją kurtkę, udając się w kierunku wyjścia. 'żałuję. zmarnowałem na Ciebie tyle czasu' - powiedział, zamykając drzwi. gdy tylko wyszedł, osunęła się na podłogę, zasłaniając buzię ręką, by tylko nie krzyczeć. by tylko nie pokazać jak bardzo ją to boli, by tylko znowu nie być tą słabszą... / veriolla
|
|
 |
Mówił, że by za nią umarł. Kurwa, nigdy nie widziałem żeby ktoś się tak rozumiał. / Bonson.
|
|
 |
- śpij już, skarbie. - nie mogę, mamusiu. - coś się stało? - dzisiaj taki chłopczyk ukradł mi w piaskownicy foremkę. - kupimy drugą. - a serduszko drugie.? też kupisz, mamusiu.?
|
|
 |
Rozciągnięta koszulka. Szerokie spodenki. Rozmazany makijaż. Łzy w oczach i brak tej głupiej chęci do życia.
|
|
 |
Chciałabym się tylko do Ciebie przytulić, daj mi tą możliwość.
|
|
 |
Wróciła do domu chwiejnym krokiem . Stojąc zapłakana w drzwiach z butelką wódki w ręku zobaczyła ją mama. Zsunęła się po ścianie wypowiadając : 'Mamo to wszystko przez niego , przepraszam' .
|
|
 |
Nazywasz mnie najlepszą przyjaciółką, a nie potrafisz dostrzec smutku w moich oczach.
|
|
 |
miliony razy powtarzał, że mu zależy. prosił, bym dała mu szansę. stałam, wpatrzona w Niego obojętnie. odmawiałam. za każdym razem słyszał ode mnie słowa: ' nie, daj sobie spokój'. walczył, długo. raniłam Go najmocniej jak tylko potrafiłam. bawiłam się Nim jak lalką. był na każde moje skinienie. dzisiaj Go nie ma. raz w życiu odpowiedziałam mu 'tak', na pytanie, które pamiętać będę do końca życia: 'nie mam z Nim szans?'. nie miał, absolutnie żadnych. dziś, przechodząc obok mnie, nie jest w stanie nawet uśmiechnąć się do mnie. a gdy od czasu do czasu odezwie się - zawsze czuję ten żal bijący od Niego, i mam świadomość, że postapiłam źle - ale była to pewnego rodzaju ochrona. chroniłam Go przed pocałunkami, w których wyobrażałabym sobie Jego jako kogoś innego. chroniłam Go przed dotykiem, przy którym ja czułabym całkiem inne ciało, i inną osobę. chroniłam Go przed całkowitym zniszczeniem - takim, przez które przeszłam ja. / veriolla
|
|
 |
rzeczywistość budzi mnie swym czułym spierdalaj.
|
|
|
|