 |
Gwałtownie w środku nocy otwieram rozpaczliwie smutne i spuchnięte oczy, spontanicznie podnosząc się wraz z przyśpieszającym się oddechem. Siadam na łóżku opierając się o ścianę, a swoje kolana tulę do siebie, lekko się kołysząc, niczym opuszczone dziecko. Czuję chłód, zaczyna brakować mi powietrza, a po plecach przechodzą mi ciarki. Z zagryzionych warg szepcze przekleństwa, krzyczę z bólu, próbując się uspokoić. Papierosy wypadają mi z trzęsących się rąk. Nagle wszystko ustaję. Słyszę tylko mój oddech i deszcz uderzający w szyby. Czuję łzę spływającą po moim policzku, którą szybko wycieram wmawiając sobie, że jestem silny. Stoję wpatrzony w lustro, mając nadzieję, że to tylko lustrzane deformacje, że to nie jestem prawdziwy ja. Proszę zapewnij, że każde kłucie w klatce piersiowej ma jakieś znaczenie, że ten cholerny ból ma sens. Powiedź, że miliony szpilek wbijanych w mięsień mego serca, nie są karą.
|
|
 |
Dlaczego ten czas mija, kiedy z całej siły trzymam ją blisko siebie, próbując zatrzymać, nie pozwolić jej iść dalej. Boi się mnie. Ja ją tylko zatrzymuję, klękam na kolanach i proszę by była na zawsze i dzień dłużej. Chwytam jej dłoń, przykładam do mojej klatki piersiowej, aby poczuła bicie mego serca. Modlę się, by wypowiedziała jakikolwiek wyraz. Ona ciągle milczy. Jej obojczyki są takie puste bez moich pocałunków, więc próbuję otulić drżące je miękkością ust, lecz wyrywa się i zaczyna biec, potyka się, ale silnie biegnie dalej, upada. Stoję, nie ruszam za nią. Widzę jak obraca się sprawdzając czy podążam w jej kierunku, lecz nie robię tego, nie czuję swojego ciała. Słońce świeci mi prosto w twarz, wytrzeszczając źrenice próbuję dojrzeć jej zarys. W końcu powoli zanika, nie widzę jej. Zastygłem w bezruchu, błagając o jej powrót. Przegrałem wszystko
|
|
 |
żyjesz,coś psujesz,żyjesz dalej
-przekraczasz granice. - to ich nie stawiaj
yeah, pokaż ten uśmiech za milion dolarów.
|
|
 |
-jak mnie zniszczył? zwyczajnie. - mówiąc zbyt dużo i przekraczając pewne granice.
|
|
 |
parodia słów niewypowiedzianych.
|
|
 |
jesteś dla mnie jak tlen . nie oddchodź - przestaje oddychać.
|
|
 |
mam większy szacunek do miśka niż do Ciebie.
|
|
 |
blisko Ciebie. rozumiesz?
|
|
 |
mam słoik .. słoik zajebistych wspomnień.
|
|
 |
trzymam za ciebie kciuki, że zmądrzejesz.
|
|
 |
jesteś mi potrzebny żebym mogła nakurwiać szczęściem.
|
|
 |
kliknij w moje serce i zapisz jako swoje.
pociągnijmy za spust, zatrzelmy miłość.
|
|
|
|