 |
Ty przechodzisz obok, proszę nie patrz na mnie takim wzrokiem
No bo kiedy na mnie zerkasz, wtedy gapię się jak cieć
Nie potrafię powiedzieć, że nie chciałbym Ciebie mieć
|
|
 |
Mogę umierać co wieczór, i od nowa żyć co rano
Gdybym tylko tego nie czuł, jak paruje z krwi etanol
|
|
 |
Serce jest spokojne, bije rytmicznie jak werbel
Zaparzasz kawę, tak bardzo lubisz kofeinę.
|
|
 |
Zaciągasz się powietrzem, by poczuć, że wciąż żyjesz
I nigdy na myśl ci nie przyszło, by założyć pętlę
Gasisz papierosa i ta myśl ucieka z dymem
|
|
 |
Chcesz żegnać się, a to jest pora by się witać
|
|
 |
Jestem obok, ale odwróciłem się już tyłem
Będę stał tu wciąż, gdy przestanie bić ci serce
|
|
 |
Zaciskasz sznur po tym jak włożyłeś go na szyję
Strach, śmierć, rozpacz dzisiaj tworzą tercet
|
|
 |
Zapal papierosa i puść całe życie z dymem
Zabij wszystkie myśli, a potem załóż na szyję pętlę
Weź ostatni haust, by poczuć, że jeszcze żyjesz
Wszystko w garści trzymają twoje zimne ręce
|
|
 |
wieczory są coraz chłodniejsze, trzeba się przerzucić z piwa na wódkę.
|
|
 |
Lepiej nikomu nic nie opowiadajcie. Bo jak opowiecie – zaczniecie tęsknić
|
|
 |
Jestem w świecie sam jak palec, już Cię nie ma tu
Wcześniej byłaś dla mnie tu oparciem !
|
|
 |
Nim w oczy zajrzy głód - białe przyjdą dni
Na tej ziemi zjedzmy się
Do ust podnosisz mnie
|
|
|
|