 |
|
Przeszłość należy zostawić jako przeszłość.
Nie wracać do niej,
nie, póki boli..
|
|
 |
|
Nie potrafiłam zatrzymać czasu,
który napędzał kołowrotek tęsknoty..
|
|
 |
|
Czekała na Niego każdego ciemnego wieczoru.
Lubiła jak wsuwał swoją ciepłą dłoń pod koc
tylko po to, żeby sprawdzić jak zimne są Jej stopy.
Łapał Ją za nadgarstki
i dotykał swoimi karmelowymi ustami,
jakby chciał zmazać resztki tęsknoty za sobą..
|
|
 |
|
-Nie lubię nocy bez gwiazd.
-A ja nienawidzę dni bez Ciebie.
|
|
 |
|
I could make you happy
Make your dreams come true
Nothing that I wouldn't do
Go to the ends
Of the Earth for you
To make you feel my love
|
|
 |
|
Nie płakałam ani nie topiłam uczuć w alkoholu,
Po prostu spędziłam cały dzień w łóżku,
Śpiąc i rozmawiając ze sobą.
|
|
 |
|
Tak bardzo się boję, ledwie mogę oddychać.
Jak do tego doszło?
Jak ja się w to wpakowałam?
Myślałam, że Ty mnie kochasz,
że chcesz się mną opiekować.
A Ty mnie po prostu zraniłeś,
teraz masz inną.
Opiekuj się nią..
|
|
 |
|
Tak już ma być zawsze:
poranek, gdy nie chce się wstawać;
zmierzch, kiedy nie chce się jeszcze umierać;
wieczór pełen obaw;
niekończące się noce udręk.
Już nie potrafię płakać – chyba nie potrafię.
A kochać? Gdzie podziało się mój uczucie miłości?
Boże, co ja ze sobą zrobiłam?
|
|
 |
|
Uśmiechał się w rozbrajający sposób,
który stał się jego 'znakiem firmowym'
i jednocześnie wyzwaniem dla wrogów.
|
|
 |
|
nielegalne wyścigi, fajki, mocniejsze środki - a boi się pokochać.
|
|
 |
|
- chodź z nami, ej. - zagadnął znajomy ciągnąc mnie za łokieć, kiedy już miałam skręcać do domu. - nie idzie z nami. - burknął mu w odpowiedzi On żegnając się ze mną. - niech, kurwa, sama zadecyduje, co? wolność wyboru. jak chce iść, to niech idzie, proste. idziesz? - wyskoczył ziomek, a ja rozerwana pomiędzy nimi dwoma w końcu zdecydowałam. - idę. - postanowiłam wciskając dłonie w kieszenie bluzy i przypatrując się Jego reakcji. roziskrzone z wkurwienia źrenice mierzyły mnie wściekle. odciągnął mnie trochę do tyłu. - nie pozwolę Ci się niszczyć. idziesz z nami, ale nie pozwolę, żebyś coś wzięła. nie skończysz tak, jak ja, jak oni, rozumiesz?! nie pozwolę Ci... nie Tobie. - syknął, po czym ogarniając się przyspieszył kroku doganiając resztę. - ja pierdole! muszę lecieć. wzywają na obiad. nadrobimy kiedyś. - łgałam, zawracając i w między czasie przyjmując jeszcze Jego czułe spojrzenie i bezgłośne 'dziękuję'.
|
|
|
|