 |
|
zapewne trochę obsesyjnym jest ciągłe myślenie o Nim, wyłapywanie Go wzrokiem na przerwach i ciągłe zagryzanie warg, kiedy pochodzi ku mnie. cudownie się uśmiecha, odruchowo obejmuje mnie ramieniem i szepcze do ucha, że cudownie dziś wyglądam. czar, który pryska każdego wieczoru, gdy leżąc w bluzie zarzuconej na cienką pidżamę, otulona Jego zapachem, znów zaczynam się bać - każdego oddechu, uczuć, szczęścia.
|
|
 |
|
Wiesz czemu zima jest piękna.? Prowokuje przytulanie. ♥
|
|
 |
|
Tak bardzo się boję, ledwie mogę oddychać.
Jak do tego doszło?
Jak ja się w to wpakowałam?
Myślałam, że Ty mnie kochasz,
że chcesz się mną opiekować.
A Ty mnie po prostu zraniłeś,
teraz masz inną.
Opiekuj się nią..
|
|
 |
|
I gdy spojrzy na ulicy mężczyzna i jego
kąciki ust drgną ku górze w szeroki uśmiech
uznasz, że warto było siedzieć godzinę w łazience.
|
|
 |
|
Uśmiechał się w rozbrajający sposób,
który stał się jego 'znakiem firmowym'
i jednocześnie wyzwaniem dla wrogów.
|
|
 |
|
Twoje serce to serce, a nie jakaś skała
Musisz być dobry, lojalny i w porzadku
murem stać za prawdą i mieć trochę rozsądku
Musisz mieć ambicje i jakieś cele w życiu
musisz mnie kochać, a nie bycie w samym byciu
Rozmawiać ze mną, udowadniać zawsze miłość
stawiać na jakość,a nie stawiać na ilość
Musisz mieć pasję i o dobro swoje dbać
musisz się szanować by nie patrzeć zza krat
Nie możesz nie mieć zdania, bo każdy ma język
a gdy zajdzie potrzeba musisz ostrzyć zęby
Musisz o nas walczyć nie możesz się poddawać
A gdy los Ci skopie dupę musisz umieć wstawać.
|
|
 |
|
Kradł dni,
urywał chwile,
wysysał minuty..
|
|
 |
|
Czujesz jak nasz lekki oddech kręci
wiry, a nasze usta wywołują
wyładowania atmosferyczne. Tego
przyjaźnią nie można nazwać, nie?
|
|
 |
|
-Czemu jej nie zatrzymałeś?! Czemu
pozwoliłeś jej odejść?
-Czasami trzeba się poświecić dla
ukochanej osoby, ja właśnie to
zrobiłem... Przy mnie nie mogłaby
być szczęśliwa..
|
|
 |
|
I widzę o czym myślisz,
gdzie idziesz,
za kim tęsknisz..
|
|
 |
|
Pewnie za kilka lat spotkamy się przypadkiem, wpadniemy gdzieś na siebie, może nieświadomie otrę się o Twoje ramię na ruchliwym placu w mieście. Będziemy już zupełnie sobie obcy - zapomnimy o słodkich słowach na dobranoc, wszystkich wspólnych spacerach, a rozmowy z młodości wepchniemy do wielkiego pudła na strychu. Co prawda, wspomnienia będą tlić się w naszych wnętrzach, prawdopodobnie pozostanie jakiś osad na dnie serca, ale nikt z nas już nie będzie traktował tego poważnie, ponieważ wtedy już będzie przy mnie ktoś, kto szczerze mówi słodko dobranoc swoim spojrzeniem, spacery z Nim będą tym czym nakarmię swoją duszę i ciało, komu podam rękę, zamknę oczy i z ufnością pójdę tam gdzie zechce mnie zaprowadzić. Będzie przy mnie ktoś przy kim bezpiecznie stracę swój rozsądek i pójdę krok dalej niż miłość...
|
|
|
|