 |
kiedy on szedł po mieście i nakurwiał czystą, ona leżała w łóżku i nakurwiało ją wszystko.
|
|
 |
idioto, myślisz, że przypadkiem codziennie na ciebie wpadam, patrzę na ciebie, uśmiecham się do ciebie, siadam sama, bez koleżanek, robiąc miejsce koło siebie?
|
|
 |
znikaj. kurwa zniknij, proszę. utrudniasz mi życie.
|
|
 |
bądź sobą, a nie tanią, pospolitą, wyuzdaną wersją szmaty, bo tych egzemplarzy są miliony na półkach.
|
|
 |
tak długo będę dzwonić dzwonkiem do twoich drzwi, dopóki nie wyjdziesz i nie warkniesz swojego "czego?".
|
|
 |
postanowiłam zostać w łóżku do południa. może do tego czasu szlag trafi połowę świata i życie będzie choć trochę lżejsze.
|
|
 |
siedzimy na dachu, łapiemy garściami toksyczne powietrze - zamieniamy ciszę w chichot straconych dusz.
|
|
 |
stali w ciszy na jednej z dróg. wiatr oplótł jej ciało, zmuszając do tego, aby zadrżało. chłopak spojrzał na nią spod swoich długich rzęs. zauważył, że zimno maluje jej rumieńce na przeźroczystej prawie twarzy. uniósł wolno głowę i na widok jej zaszklonych oczu, wstyd ścisnął mu serce. nic nie zrobił. stał tylko i patrzył z ciarkami na plecach, jak kobieta jego życia wylewa łzy, których i tak nie jest w stanie już zliczyć. w końcu spojrzała na niego. "zaśmiej się" powiedziała tak cicho, że w sumie wyczytał to z ruchu jej warg. "zaśmiej się" powtórzyła głośniej. "niech echo naszych śmiechów roznosi się po pustej okolicy. poudawajmy chociaż, że nic nie umarło, że wciąż jeszcze istniejemy" zaczęła krzyczeć. "jestem! ja wciąż tu jestem! mam uczucia, mam jebane serce i jestem! dla ciebie" dokończyła już szeptem. "proszę, ty też naucz się być", kiedy odchodziła nie próbował jej nawet zatrzymać. zostawiła obok niego obumarłą cząstkę siebie. wiatr wyszeptał pożegnanie.
|
|
 |
oddaj mi część życia, kawałek serca, a pokażę ci, czym jest miłość.
|
|
 |
może i mówię, że mam go w dupie. że pierdolę jego i tę jego nic niewartą miłość. może i oglądam się już za innymi mężczyznami. może nawet podoba mi się jego kolega. ale pośród tego wszystkiego wciąż widzę jego. chociaż wiedz, że tego nie chcę. chociaż teoretycznie zakończyłam już ten rozdział w moim życiu. może i powiesz, że jestem żałosna, ale w głębi serca nadal coś do niego czuję. nie potrafię ot tak zapomnieć o tym, co było. mimo, że mnie krzywdził. że płakałam i cierpiałam. to za bardzo utkwiło w moim sercu. a ja nadal mam żal do siebie, że to się akurat tak musiało skończyć.
|
|
 |
problemy, niepowodzenia i faceci, przez których jesteśmy w stanie odebrać sobie życie.
|
|
 |
nie bądź kobietą, która potrzebuje mężczyzn. bądź kobietą, której potrzebują mężczyźni.
|
|
|
|