 |
podbiegałam do Niego ze łzami w oczach. natychmiast brał mnie w swoje ramiona, pytając uroczo 'komu ma dokopać'. ocierał moje łzy, końcem rękawa swojej ulubionej bluzy. dzisiaj sam je wywołuje. jest ich osobistym autorem. pełen premedytacji doprowadza mnie do płaczu. nie potrafię zrozumieć, jak mężczyzna z tak czułego faceta potrafił się zamienić w tak nieczułego bydlaka.
|
|
 |
słuchając obelg z Twojej strony, walczę ze sobą. pragnę Cię znienawidzić. na marne usiłuję, pokonać tą chorą barierę miłości i poczuć do Ciebie obrzydzenie. wstręt. cokolwiek, żeby zwyczajnie odzyskać szacunek do samej siebie. przestać kochać kogoś kto pała do mnie nienawiścią.
|
|
 |
moim największym marzeniem jest wysłać ci samolot, który tak jak w bajkach ułożyłby na niebie różowe litery 'kocham cię'. / dymzpapierosa
|
|
 |
nie, nie mogłam dłużej znieść twojego spojrzenia. bo wiem co ono znaczyło. mówiło do mnie bardzo bardzo wyraźnie : 'nie chcę cię już znać'. ty... chyba nie chcesz wiedzieć, czym odpowiedziały na te słowa moje oczy. / dymzpiepierosa
|
|
 |
i życzę ci, z całego serca życzę ci, żebyś wdepnął w największe gówno na trawniku, kiedy będziesz szedł z nią z rękę ! / dymzpapierosa
|
|
 |
i kiedy ja będę zapłakana poprawiać makijaż, by nie było widać łez, ty będziesz prowadzał się z nią uśmiechnięty za rękę. nie widzę tu żadnej sprawidliwości. / dymzpapierosa
|
|
 |
czy tak? czy tak będzie wyglądało moje życie bez ciebie? / dymzpapierosa
|
|
 |
wracając wczoraj słoneczną ulicą, uświadomiłam sobie, że już więcej cię nie zobaczę. wszystkie kolory nagle znignęły, ktoś zrzucił wielką, czaną płachtę na słońce, powiało chłodem. tak, chyba właśnie tak będzie wyglądało moje życie bez ciebie / dymzpapierosa
|
|
 |
chcę spojrzeć na ciebie, choć raz. proszę, obdarz mnie swym czułym spojrzeniem, niech twoje usta ułożą się w uśmiech. ostatni raz, proszę. dla mnie. od ciebie / dymzpapierosa
|
|
 |
szłam przez park. czułam promienie słońca delikatnie, ogrzewające moją twarz. właśnie wtedy zobaczyłam dwójkę starszych ludzi, siedzących na jednej z ławek. przystanęłam. nie mogłam się napatrzeć. siedzieli obok siebie. mężczyzna obejmował kobietę, całując ją skromnie w czoło. oboje nucili jakąś starą piosenkę. mrużyli oczy przed słońcem, uśmiechając się do siebie nawzajem. coś niezwykle przepięknego. byli ze sobą, pomimo wieku. pomimo, że zdawali sobie sprawę, jak nie wiele zostało im życia, postanowili poświęcić je sobie nawzajem. wzajemne uczucie, wręcz od nich promieniowało, przyćmiewając słońce. w oku zakręciła mi się łezka. odchodząc postanowiłam, że za te parędziesiąt lat, też siądę na tej ławce. też z osobą która będzie przytulać mnie w ten sam nienaganny sposób. i będę równie szczęśliwa.
|
|
 |
niebezpiecznie zaczyna robić się wtedy, kiedy siedząc na dachu swojego domu, trzymasz w dłoni swojego ukochanego ipoda i władając słuchawki do uszu, odnosisz wrażenie, że każda z tych najbardziej dołujących piosenek jest o Tobie.
|
|
|
|