 |
nie wierz mi, kiedy mówię, że już zapomniałam, że wymazałam go z mojego życia. przecież swojej największej miłości się nie zapomina, nie wymazuje. czaisz? nie dasz rady zapomnieć o kimś, kogo bardzo kochasz bądź kochałaś.
|
|
 |
powiedz jeszcze raz, szeptem do ucha 'Kocham Cię'. tak słodko brzmi to w twoich ustach.
|
|
 |
kiedyś nazywałam go idiotą, dzisiaj największą miłością mojego życia.
|
|
 |
pytałeś czy tęsknie,
głupia łudząc się, że nie uwierzysz,
odpowiedziałam, że nie.
|
|
 |
papieros w jego ustach brzmiał idealnie
i pragnęłam być dymem w jego płucach,
łykiem kawy w gardle,
wiatrem w jego włosach.
|
|
 |
'wszystko się sypie jak domek z kart, nie wiesz co robić przygnieciony beznadzieją
zastanawiasz się ile jesteś wart, w radiu grają właśnie 'mniej niż zero'.
|
|
 |
nie jestem typową laską nie kręcę włosów na wałki nie krzyczę na widok ślicznych butów nie noszę w torebce pięciu odcieni błyszczyków. nie jestem typowo piękna i nad wyraz kobieca, ale potrafię kochać, bezgranicznie.
|
|
 |
przysięgliśmy sobie miłość do północy,
do momentu, w którym zaczniemy trzeźweć.
|
|
 |
w tym roku wszystko się zmieni. polubię gegrę i biolę, popracuje nad powtórzeniami na polaku, będę odrabiać matmę, ogarnę fizę i chemię, nauczę się dat na histe i pojęć na wos, opanuje słówka na angol i niemiec. w tym roku się w końcu z Tobą skończę.
|
|
 |
on albo żaden. będę jego albo niczyja. to już postanowione.
|
|
 |
delikatnie podniósł mnie i posadził na kuchennym stole. jego czekoladowe tęczówki mieniły się wszystkimi kolorami tęczy, śmiały się. zaprezentował ząbki, swój firmowy, flirciarski uśmiech, nie miałam jak ugiąć kolan, przecież siedziałam. pocałował mnie delikatnie, poczułam lekki dotyk na prawym policzku, cudowne głaskanie. motylki zawirowały, serce waliło, jak by miało wyskoczyć. odsunęłam go od siebie, nie spodziewał się tego. spojrzałam, trochę z dystansu. -'kocham Cię'-wyszeptałam-'i będę, już na zawsze.'
|
|
 |
jestem jak drzewo. nie olbrzymie, a takie, które da radę jakoś przesadzić. jest z tym wielki kłopot, ale jednak jest to wykonalne. jutro zaczynam żyć od nowa, obawiam się tego bardziej niż trzy lata temu. wtedy byłam dzieckiem, dziś młodą kobietą. nowa szkoła, nowi znajomi, nowe otoczenie. przyjaciele Ci sami. On ten sam. kłopoty? prawdopodobnie takie jak w gimnazjum. tłum zawistnych dziewcząt próbujących zrobić mi krzywdę, za to, że zbieram najlepsze kąski. tyle, że dziś mam na to wszystko wyjebane, bo ambicje kierują mnie ku gwiazdom, a przyszłość planuję z jednym mężczyzną, nie potrzebni mi inni.
|
|
|
|