|
Prawda znów ściska mocno gorycz za rękę, za nasze noce z bezdechem daje podziękę.
|
|
|
To bans, lans, prochy, seks za hajs. Leje się alko, jebać cały ten szajs.
|
|
|
Serce tonie w morzu słonych łez.
|
|
|
Przecież uczucie w Tobie pękło, coś zmiękło, znikło, przeszło.
|
|
|
Pieprzona bezsilność niszczy serca i psychiki. Znów samotność doskwiera w tak niespokojnej dziczy.
|
|
|
Cz. 1
Nie mówię o przeszłości, bo ma tak potężną siłę, że potrafi doszczętnie zniszczyć życie człowieka, nie zważając w ogóle co się stanie wskutek jej ingerencji. Teraz przyszłość otwiera przede mną kolejną furtkę, której klucz trzymam już niecierpliwie w dłoniach, czekając na moment, w którym przekręcę go i pójdę spontanicznie na nieznany, obcy mi teren. Zrealizuję tam wszystkie moje marzenia, opowiadając niebu o swoich sekretach w głuchej, nocnej ciszy. Gdy słowa dźwięcznie wydobywają się z moich ust- słychać, jak echem odbijają się pośród betonowych ścieżek, po których stąpam z taką lekkością, jak nigdy wcześniej. Uważnie przyglądam się każdemu postawionemu przeze mnie kroku, by nie natrafić czasem na pułapkę, którą mógł zostawić bezpretensjonalny czas przeszły.
|
|
|
Cz. 2
Jednak ten piękny kres przyszłości upewnia mnie w fakcie, iż jestem tu bardzo bezpieczna. Otulona przez kojący wiatr, poświstujący z taką delikatnością, która nie pozwoliłaby na to, bym poczuła jakikolwiek chłód. Kochana przez gwieździste niebo, które uwielbia słuchać moich opowiadań, które wypowiadam z tak wielką fascynacją, mocno przy tym gestykulując. Ptaki pogwizdując radośnie wprawiają mnie we wspaniały nastrój. Widzę w pobliżu ciemnobrązową dębową ławkę i postanawiam usiąść, odpocząć i cieszyć się nieograniczoną wolnością. Wdychając rześkie powietrze uświadomiłam sobie, że zostałam w pełni wolnym, szczęśliwym człowiekiem. Właśnie wybiła godzina, w której pożegnałam przeszłość na zawsze.
|
|
|
Nadzieja na swym miejscu, choć niedawno jej nie było. To już koniec z przeszłością- co jest skutkiem, a przyczyną.
|
|
|
I już cierpienie nie zżera mojej duszy od środka i ból nie przeszywa ciała, jak dawniej. Uśmiech tkwi na twarzy z poczucia szczęścia, a Ty? Możesz sobie tylko popatrzeć na moją radość, gdzieś z boku, w zgiełku, z dala ode mnie. Nie pozwolę Ci postawić żadnego kroku w moją stronę, bo jesteś pierdolonym dnem- nic nie wartym człowiekiem, o ile można Cię tak określić. Dalej umieraj zatapiając się w samotności, ale nie próbuj nigdy więcej wmówić mi, że Twój świat ogranicza się tylko do mojej osoby. Niestety, nie jestem już tak naiwna, jak kiedyś. Teraz dla mnie świeci słońce i świat ujawnia swoje najpiękniejsze barwy. A Ciebie niech niszczy deseń dna samotności, którego nigdy się nie pozbędziesz za to, że moje serce z dniem Twojego odejścia rozkruszyło się na drobne kawałeczki- doszczętnie mnie niszcząc, tym samym izolując mnie od życia w pustych, czterech ścianach.
|
|
|
Niedawno napotkałam szczęście. Było jakieś dziwne i inne niż zwykle. Miało jakieś poszarpane ubranie i potykało się o przypadkowych przechodniów. W końcu dostrzegło mnie i dziwnym trafem nie poszło nigdzie dalej. Usiadło koło mnie na ławce w parku i milczało. Po paru minutach ciszy zapytało: "Tęsknisz za nim?". Wyrwałam się szybko z zamyślenia i ze łzami w oczach wydobyłam ze ściśniętego gardła: "Głupie pytanie.. Cholernie brakuje mi jego miłości". Uśmiechnęło się i powiedziało: "Nie wszystko musi się źle kończyć. Spójrz przed siebie, głuptasie". Nie chciałam mu wierzyć, dopóki nie podniosłam zapłakanych oczu i zobaczyłam jego z bukietem czerwonych róż. Nieśmiało rzucił: "Cześć, to dla Ciebie. Możemy porozmawiać?". Ja w przeciągu chwili znalazłam się w jego silnych ramionach i ściskałam je mocno, by nigdy mnie z nich nie wypuścił. Szepnęłam mu cicho do ucha: "Już nigdy więcej nie odchodź, mój ukochany". Odpowiedział z iskrami w oczach: "Obiecuję Ci to, moja najdroższa".
|
|
|
|