 |
-uśmiechnij się! krzyk ocknął ją na lekcji. właśnie zadzwonił dzwonek, nawet tego nie słyszała. -tak, tak, ale nie mam ochoty i gówno Wam wszystkim do tego. odpowiedziała, jakby ta odpowiedź była czymś normalnym. potem zebrała książki z ławki, wrzuciła do plecaka i poczłapała pod następną salę, gdzie miała mieć lekcję. koleżanka pociągnęła ją za kaptur, a że było blisko to wciągnęła do ubikacji dla nauczycieli. -dużo mi do tego, że zaczynasz wyglądasz jak trup! zmora, czupiradło, nawet zaczęłaś się poruszać jak duch. co Cię tak dobiło? dziewczyna przygryzła wargę i wzrokiem powędrowała nad znajomą. natrafiła na otwarte okno, które wpuszczało do ubikacji powietrze zmieszane ze spaloną benzyną i kwitnącymi powoli drzewami na dworze. uśmiechnęła się lekko, serce ją zakuło. -niespełniona obietnica. -co, kurwa, proszę?! koleżanka zaczęła wrzeszczeć. -obiecałam mu, że zawsze będę w Niego wierzyć. -a wiesz co on sobie robi z obietnic złożonych Tobie?! -nie jestem Nim, do cholery! jestem sobą.
|
|
 |
przestałam się zmuszać do zmieniania myśli, kiedy jest nią On i "co by było gdyby...". po prostu pozwalam żeby serce krwawiło a chora wyobraźnia katowała mnie tymi wyobrażeniami. dobrze wiem, że kiedy zacznę na siłę odsyłać Go z mojej głowy, to na odsyłaniu poprzestanie. to musi być spontaniczne, samo przyjdzie.
|
|
 |
przyznam się , że Cię zdradzałem, lecz oszczędzę detali. gdybym wyznał Ci z kim - świat by Ci się zawalił. kurwa, miało być pięknie ale plan nie wypalił - było źle, z czasem byśmy się pozabijali.
|
|
 |
staram się trzymać emocje na wodzy,
utrzymać obojętność na twarzy,
ale Twoja obecność pokona wszystko...
|
|
 |
mając 8 lat, dowiedziałam się, że Mikołaj nie istnieje, teraz tylko czekam,
aż rodzice powiedzą Mi, że miłości również nie ma.
|
|
 |
kiedyś było oczekiwanie na Wieczorynkę, ta niepewność jaka dzisiaj będzie bajka, i w końcu ta radość kiedy jest Tabaluga . teraz, jest oczekiwanie na swoją kolej w monopolowym, niepewność czy jest upragniona wódka, i w końcu radość ze możesz się napić .
|
|
 |
i znów przyszły te czasy, kiedy to uśmiechnięcie się jest trudniejsze niż jakiekolwiek zadanie z matmy.
|
|
 |
"Każde wzruszenie moje natychmiast ją wzruszy, (...) Tak znaliśmy nawzajem czucia wspólnej duszy" / mickiewicz " / dziady" cz. IV
|
|
 |
czy ja do cholery wyglądam jak konfesjonał, że wszyscy zwracają się do mnie dopiero wtedy, kiedy muszą się komuś wygadać?
|
|
 |
|
przepraszam, że sobie nie radzę bez Ciebie.
|
|
 |
Przeszłość to jego sprawa. Nie miałam prawa jego osądzać.
|
|
 |
Wiem, że ona jest wszystkim czym ja nie jestem.
|
|
|
|