|
zaczynać coś, nie kończyć- pomyśl o nas
|
|
|
czasem człowiek musi stracić, by zobaczył, czy kochał
|
|
|
chodzi o tą bezgraniczną pewność, że ktoś jest, że czuje to samo.
|
|
|
jeśli coś kochasz puść to wolno. jeśli wróci, jest twoje, jeśli nie, nigdy twoje nie było :)
|
|
|
A te dni ciszy, które dzielą nas opowiadają mi złe obrazy. Muszę to przetrwać, przeczekać trzeba mi, a jutro znowu pójdziemy nad rzekę.
|
|
|
nie rezygnuje sie z ludzi, ktorych sie kocha
|
|
|
Co będzie dziś? Nie wiem, nie wiem. To może jeden z Twoich najlepszych dni, albo najgorszych i możesz stracić wszystko lub nic.
|
|
|
Teraz wszyscy razem, później każdy w swoją stronę.
|
|
|
Nigdy nie potrafiłeś docenić moich starań. Moja obecność była tylko marnym dodatkiem do Twojego życia. Wnioskuję to po Twojej pożegnalnej kwestii, słowach wypowiedzianych uniesionym tonem i wzrokiem skupionym na niewidocznym punkcie umieszczonym gdzieś na granicy nieba a kosmicznej przestrzeni. Budząc się każdego ranka do moich ust cisnęło się Twoje imię, a wewnętrznie odczuwałam potrzebę kontaktu z Tobą. Żądałam Twojej obecności i pragnęłam Twojego kojącego tęsknotę dotyku. Będąc z Tobą starałam się być dobra. Chciałam wiedzieć, że daję Ci szczęście. Ty mi je dawałeś. Pomimo trudności i Twojego sposobu bycia było mi z Tobą dobrze. W końcu nie był to byle jaki związek. Nie trwał dwa dni po tygodniowej znajomości. Poznawaliśmy się kilka miesięcy. Zadziwiające jest to, że poznawanie drugiego człowieka i stopniowe zakochiwanie się w nim może być takie ekscytujące i wręcz magiczne. Spędzając z Tobą czas, czułam, że nie są to zmarnowane godziny.
|
|
|
-Chciałem Cię przeprosić. Zwłaszcza prosić, byś wróciła. Do mnie. Przemyślałem to. Może powinniśmy spróbować? Ja będę. Od teraz, tylko dla Ciebie. Obiecuję. -Będziesz? Nie, Ty miałeś być, kiedyś, pamiętasz? Nieważne, że wszystkie Twoje obietnice chuj strzelił. Słowa rzucone na wiatr, jak to mówią, nie? Heh, co się dziwić. Nigdy nie potrafiłeś dotrzymać słowa. No co się tak kurwa patrzysz? Myślisz, że spuszczę wzrok i zacznę beczeć? Nie, nie tym razem. Fajnie być bezsilnym, nie? Ty mówisz do kogoś, błagasz, a ta osoba zwyczajnie ma Cię gdzieś. No ja się czujesz? Pewnie jak śmieć. Nie powiem, uczucie kozackie. Chcesz powrotu? Obiecujesz? Kurwa, stary, chyba sam w to nie wierzysz. -Dlaczego mi to robisz? -Sam tak robiłeś niegdyś, zapomniałeś? -Przeprosiłem. -I to ma załatwić wszystko? -Jeszcze raz, od nowa. -Od nowa chcesz zacząć ranić? -Od nowa chcę zacząć kochać - wyszeptał, chowając w dłonie twarz. Chyba mówił szczerze, chyba powinnam wtedy zaufać Jego słowom, ponownie. Nie potrafiłam.
|
|
|
Wyrwij mi oczy, bym nie musiała patrzeć na ten świat. Świat bez Ciebie. Bym przestała płakać, dławiąc się tymi łzami, które są tak żałosne. Roztrzaskaj czaszkę o ścianę, by wszystkie wspomnienia odeszły w zapomnienie. Utnij mi język, bym przestała szeptać o tym, jak bardzo za Tobą tęsknię. Utnij mi dłonie, abym z każdym dniem coraz bardziej nie pragnęła Twojego dotyku. Wyrwij mi płuca, bym mogła przestać oddychać powietrzem, w którym unosi się zapach beznadziejności. Wyrwij mi serce, bym przestała czuć cokolwiek.
|
|
|
|