 |
Przytulasz mnie, mimowolny, krótki gest. Otulasz mnie szerokimi ramionami, nasze gorące oddechy wędrują wzajemnie po twarzach. Już nawet się nie rumienię. Tylko czasem uśmiecham się kącikami ust. Oczy nie iskrzą się. Jestem tak bardzo pusta już teraz, coraz ciężej mi oddychać. Rozczarowujesz się. Według Ciebie jestem martwa, nie reaguję, to nic nie znaczy, wyczuwasz znieczulicę. To tak cholernie błędne, ta omylna interpretacja mojej osoby, która tylko otoczona Twoimi rękoma przestaje się trząść i teraz jeden cholerny raz w całym szeregu gównianych akcji tego świata - nie boi się.
|
|
 |
wstaje o 6.30 by po chwili brać gorący prysznic który każdego ranka stara się mnie ożywić. robię kawę, mocniejszą z każdym nowym dniem. podchodzę do szafy biorąc pierwszą z brzegu koszulę i parę ulubionych spodni. po chwili jestem już przed blokiem. biegnę na autobus który zawsze jest o te dwie minuty za wcześnie. jadę. znów mijam te same przystanki, znów witam te same twarze i znowu wysiadam w tym samym miejscu. po raz kolejny przeżywam te 8 godzin w znienawidzonym przeze mnie budynku. w końcu kończę. z powrotem wracam na ten sam przystanek, znów witam te same twarze i po raz kolejny mijam te same przystanki. wchodzę do mieszkania włączam laptopa. dzwonię do mamy by opowiedzieć jej kolejny dzień. kładę się.i kolejny raz proszę Boga o lepsze jutro. zasypiam z nadzieją że kolejny dzień będzie inny. piękniejszy. lecz nie jest. ja znowu budzę się o 6.30 i znów przeżywam całe to piekło. Życie nie jest grą, życie jest labiryntem. Labiryntem w którym każda droga to ślepa uliczka. /kochajnoo
|
|
 |
Chcę Cię mieć. Chcę tę imprezę, chcę z Tobą pić, tańczyć, otulana Twoim ciałem, chcę Twoich dłoni, Twojego oddechu, chcę żebyś znów mnie całował i chcę Cię czuć, blisko, czule, o Boże, tak najlepiej, chcę już, nie mogę wytrzymać, za często o Tobie myślę, próbuję nie być o nic zazdrosna, nie dusić Cię, nie wykańczać przy tym siebie, cholera, tak bardzo się staram, żeby odsunąć od siebie uczucia, ale kręcisz mnie, nie rozumiem po co nam ubrania, nie wiem po co opory, nie hamujmy się już, dawaj mi siebie i odbieraj sobie równie wysoką zapłatę, mrucząc mi do ucha jak dobrze Ci tak blisko.
|
|
 |
Urok urokiem, ale zęby przydałoby się wstawić. / slonbogiem
|
|
 |
To ty pokazałeś mi prawdziwy melanż synu, to właśnie z tobą wypaliłam pierwszego jointa jak i dzieliłam kreski zakładką od jakieś jebniętej lektury. Pokazałeś mi tą ciemną stronę świata i mimo, że Cię nienawidzę dziękuję Ci, bo nie chcę już z tej ciemności wracać. / slonbogiem
|
|
 |
Jestem taka sama jak i kiedyś, a jak sądzisz inaczej to lepiej kurwa nie myśl. / slonbogiem
|
|
 |
Mordy, mordeczki, a w kroku pizdeczki. / slonbogiem
|
|
 |
usiądźmy znów obok, porozmawiajmy na spokojnie, albo i nie, nie potrafię być spokojna. / i.need.you
|
|
 |
ludzie są tacy śmieszni, że grzechem byłoby się z nich nie śmiać. / i.need.you
|
|
 |
zbyt mało wiem by wiedzieć, jak znieczula się myśli. / i.need.you
|
|
 |
Znów zimno mi. Ciebie tu nie ma, takich dłoni nie ma nikt / i.need.you
|
|
|
|