 |
nie wytłumaczysz mi, że mam ułożyć zmęczone od płaczu powieki do snu bo on już nie wróci. one są nieposłuszne. rozum każe im wierzyć, serce nakazuje czekać. i nie pocieszaj mnie, że nadejdzie dzień kiedy zapytana czy wierzę w cuda, odpowiem że nie dzisiaj.
|
|
 |
a kiedy objął mnie jak co dzień, od paru miesięcy i spytał czy coś dla niego zrobię, cynicznie się roześmiałam. - wszystko. - powiedziałam z drwiącym uśmiechem mając to za oczywiste. nachylił się, moje nozdrza wypełniły się jego zapachem, który wydawał mi się słodszy od wszystkich możliwych owoców razem wziętych w środku samego lata. - wszystko - powtórzyłam, dla pewności. - w takim razie zapomnij o mnie. - wyszeptał. odsunąwszy się, dotarło do mnie, że od dziś lato będzie najbardziej znienawidzoną przeze mnie porą roku.
|
|
 |
czasami wystarczy jedno spojrzenie, jedno przypadkowe spotkanie, a wszystko wraca ze zdwojoną siłą.
|
|
 |
oni mieli w sobie tyle miłości , nadziei i radości , gdy siedziałam z nimi na jednej kanapie powstrzymywałam się od łez, zazdrościłam im tego ze mają siebie i to tak naprawdę w każdej chwili ... a nie czasami jak my kiedyś siebie. jedyne co naszą 4 łączyło-to miłość chociaż nasza była silniejsza, większa bo nas przecież zabiła.
|
|
 |
'tylko do siebie możesz mieć pretensje,
twój wybór, twój ból,
ponosisz konsekwencje'
|
|
 |
'that trying not to love you,
only went so far'
|
|
 |
'i bankowo przysięgam, że to był ostatni raz'
|
|
 |
widziałam tą troskę w Twoich oczach, gdy moje stawały się szkliste.
|
|
 |
'i teraz wiem jak to życie można łatwo przegrać,
muszę wytrwać, więc znikaj proszę cię...'
|
|
 |
ławka - świadek milionów spotkań, tysięcy pierwszych pocałunków, setek oczekiwań, dziesiątek rozstań...
|
|
 |
Wrocław, to piękne miasto przez chwilę poczułam się tam jak w domu jak w miejscu takim bezpiecznym , mogłam odpocząć nie myśleć o tym wszystkim co zostawiłam. a gdy wróciłam nie umiałam się pogodzić ze już mnie tam nie ma.
|
|
 |
niestety nie na każdą ranę wystarczy nakleić plasterek z małpką.
|
|
|
|