 |
słuchaj, złe rzeczy się zdarzają i nic się na nie nie poradzi, jasne?
|
|
 |
właściwie wszystko to problem.
|
|
 |
mówię Tobie ziomuś do góry łeb!
|
|
 |
i te dziwne uczucie, kiedy jesteś obok.
|
|
 |
wolałam kłamać, że jesteś mi obojętny. bo ludzie na których nam zależy, odchodzą najszybciej.
|
|
 |
rzuciłeś mnie na łóżko, skrupulatnie całując moją szyję. Twoje ręcę badały każdy centymetr mojego ciała, a Twój oddech przesiąkał do cna rozkoszą. właśnie wtedy zrozumiałam, że kochasz moje ciało. tylko je. że dusza czuje się ewidentnie pominięta. żałuję, że się nie myliłam. żałuję, że kiedy doszłam do owego wniosku i chciałam po prostu wstać i wyjść, Ty mi na to nie pozwoliłeś. i dokończyłeś miłość. miłość względem mojego ciała. wbrew mojej duszy.
|
|
 |
z własnej inicjatywy tracisz kogoś kto był dla Ciebie wszystkim. udając przed samą sobą, że sobie bez niego poradzisz - zrywasz bo nie jest dość dobry. właśnie wtedy zaczynasz się dusić, jakby ktoś jednym przecięciem odciął Ci dopływ tlenu. właśnie wtedy na klatkę piersiową spada Ci gigantyczny głaz, a Ty nie wychodzisz z pokoju, łudząc się, że po za nim jeszcze dogłębniej będzie do Ciebie dochodzić, że jego już nie ma.
|
|
 |
jeżeli uśmiecham się do Ciebie, wiedz że coś się dzieje.
|
|
 |
a tak w ogóle, to nie wzruszają mnie już ckliwe, miłosne historyjki.
|
|
 |
jakie to wszystko dookoła słodkie kurwa.
|
|
|
|