 |
złap mnie za rękę, spędźmy noc pod gwiazdami, tylko Ty i ja, uśpieni lasu szumami
|
|
 |
nie myślę o problemach nie ma tego złego, jeśli nawet nie ma przebacz
|
|
 |
ja wolę być ostatni zamiast zostać na przedzie przynajmniej nie muszę się wciąż oglądać za siebie
|
|
 |
wśród brudnych krawężników i szarej monotonii
gdzie czas stoi, dni płyną w kroplach alkoholi
|
|
 |
są takie rzeczy na które nie mamy wpływu
|
|
 |
i te kalekie stworzenia nie mogące same przeżyć, ufają tylko nadziei, która ma im przynieść zmiany, wskrzesić plany, wyczekują na jeszcze niezadane rany
|
|
 |
to jak odbicie echa, chociaż czas zaciera ostrość,
miliony przeobrażeń, miliony metamorfoz
|
|
 |
coś trzymało mnie tam i więziło w swoich sieciach
tak często tłumimy strach, który nas zaślepia
|
|
 |
dzieci wesoło w parku za szkołą
zapaliły papierosy, wyciągnęły zioło,
chodnik zapluły brocząc butem w piachu,
siedzą na ławeczkach i słuchają rapu
|
|
 |
a ja doceniam wspomnienia i każde miejsce
bo każde z tych spraw warunkuje to kim jestem
|
|
 |
człowiek dopasowuje się do otoczenia
patrzy przez pryzmat tego, że nic się nie zmienia
|
|
 |
pamiętasz? czy dalej tkwisz w tym gównie?
dla Ciebie to jest cały świat, dla mnie był również
|
|
|
|