 |
|
wielu woli sie zalać, bo świat jest zbyt straszny,
w poszukiwaniu szczęścia wyruszają na dno flaszki
|
|
 |
|
samotność i pustka, rzeczywistość szara,
zdeptane sumienie mara, paranoja, marazm
|
|
 |
|
obudź mnie zanim umre, uczyń bym nie był ślepy,
wygoń te chore myśli i zmień priorytety
|
|
 |
|
mosty się palą i to nie wróci już nigdy, wypacza na amen zostawia w nas mentalne blizny
|
|
 |
|
wielu woli sie zalać, bo świat jest zbyt straszny w poszukiwaniu szczęścia wyruszają na dno flaszki
|
|
 |
|
obudź mnie zanim umrę, uczyń bym nie był ślepy
|
|
 |
|
już dawno ludzka głupota przestała wzbudzać mój podziw
|
|
 |
|
żar tej nocy, żal gdy dotyk nie jest tym, czym był zazwyczaj
|
|
 |
|
gdy o jedno bicie serca pogłębia się cisza,
czasem wątpię w życia nasz cel, taki mam charakter
|
|
 |
|
gdy odżywają emocje i twarze w dłoniach uśpione,
odbite na zimnym szkle pokrytym srebrnym szronem
|
|
 |
|
nie jestem tą osobą, nie jestem i to smutne,
dziś zatraciłem siebie w rapie, jointach, może w wódce
|
|
 |
|
wybiegam po zmroku, szukając śladów Twoich kroków,
a ty stoisz w progu z oczami pełnymi łez,
a ja kocham Cię i ja wiem, że Ty wiesz
|
|
|
|