|
. ziomek , te szerokie spodnie , długie bluzki nie czynią z Ciebie fajnego .
|
|
|
Skąd obojętność, która każe mi stać kiedy chciałabym pobiec za Tobą?
|
|
|
a usta po brzegi miała upchane uśmiechami, chociaż pluła samotnością.
|
|
|
Chociaż nie ma Cię tylko parę godzin, choć siedzisz na jakimś brudnym fotelu, oglądając znów ten sam widok i może myślisz o mnie troszeczkę, to mnie tęsknota rozrywa od środka. Mam ochotę krzyczeć do pustych ścian, położyć się skulona pod pralką i zapomnieć o wszystkim. I choć na chwilę o Tobie. Ulotnić się z tego świata, rozprysnąć jak bańka, jak kretowisko smutków. Zresetować siebie i uczucia. Zburzyć to cholernie toksyczne miasto.
|
|
|
czemu ze wszystkich pragnień na świecie wybrałam Ciebie?
|
|
|
Chciałabym wywołać Ciebie, jak się wywołuje zdjęcia, jak się wywołuje duchy, jak się wywołuje przeszłość. Jutro nie jest do wywołania, nawet do przeżycia go nie ma, do przegnicia ewentualnie się zjawia. Rzeczywidoczność zmalała do niezbędnego minimum albo bardziej, proporcje, porcje, niedobory. Zamknę drzwi w ustach i usnę. Czasami przecież zjawiałeś się o poranku.
|
|
|
Podziwiam swój koniec. Patrzę na obraz z taniego, krótkometrażowego dramatycznego romansu połączonego z romantycznym dramatem i może jeszcze szczyptą horroru, z którego zapożyczone zostały jęki i krzyki. Scenariusz jest prosty, dwie krótkie scenki: Kocham. Umieram.
|
|
|
Jak Ci się układa ? Mam nadzieję, że jest git. I że w przeciwieństwie do mnie kurwa jakoś w nocy śpisz. Boję się spytać, ale masz może kogoś ? Patrzysz na niego jak na mnie, kiedy byliśmy ze sobą. Może zrobisz to z nim w wannie jak my pierwszy raz ze sobą. Pojedź kurwa na wakacje, tam gdzie ja jeździłem z Tobą. I daj mu słowo, i zarzeknij się na śmierć , że go kochasz jak nikogo, daj mu tak jak dałaś mnie .
|
|
|
. dobrze było , coś się zjebało , coś zmieniło .
|
|
|
.wariuje mój organizm , wariuje moja duisza .
|
|
|
. daj mi ognia bym mógł się odrodzić. | bas tajpan
|
|
|
|