 |
Pamiętam jak mnie przytulał, jak trzymał za rękę, jak mówił, że Kocha. Pamiętam jak kłamiąc prosto w twarz układał sobie życie z inną. / rememberthis
|
|
 |
Skłamałabym mówiąc, że nic już do Niego nie czuję. /rememberthis
|
|
 |
czuję się trochę niezręcznie, gdy przyłapuję się na tym, że myślami jestem przy Tobie. / rememberthis
|
|
 |
Dotyk Jego ust moim marzeniem. / rememberthis
|
|
 |
Moja duma nie pozwala mi dać drugiej szansy tej miłości. / rememberthis
|
|
 |
Poznałam gorzki smak miłości. / rememberthis
|
|
 |
A jeśli obiecam Ci, że już zawsze będę optymistką, wrócisz ? / rememberthis
|
|
 |
Z Tobą za rękę mogę iść gdziekolwiek. / rememberthis
|
|
 |
Żałuję, że tak po prostu pozwoliłam Ci odejść. / rememberthis
|
|
 |
-nie wytrzymałem tego, no i te rozwalone kostki to z ciśnienia. nie wiem co zrobić, jej nie da się wytłumaczyć, że jest frajerem i owija ją wokół palca. nie potrafię wytłumaczyć jej tego! on pobawi się nią i pójdzie do innej. nie wie jaki jest.. ona naiwna. jest moją przyjaciółką, chce dla niej jak najlepiej.-opowiadał dalej, dopóki nie zauważyłam u niego szklanych oczu. łzy napływały mu coraz szybciej, aż w tym momencie musiałam przerwać. nie zniosłabym tego, że nieznajomy mi chłopak się rozkleił. -przestań, już dobrze. mogłabym Ci jakoś pomóc, jeżeli tylko byś chciał. -szepnęłam. po chwili przeprosił, że jeszcze się nie przedstawił. -Patryk jestem, powinienem tak od razu. dziękuję bardzo, nie chciałbym być nachalny.- i odszedł. szarpnęłam go o ramię, a po chwili także przedstawiłam się ksywką, a przy tym podałam swój numer telefonu. -pisz kiedy chcesz, w razie problemu, albo nawet kiedy nie będziesz miał co robić. śmiało, czekam.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. | cz.2, gazowana
|
|
 |
wracając do domu zobaczyłam chłopaka, za którym nie przepadałam. mijałam się z nim w bramie, zazwyczaj po południu, jak kończył lekcje o tej samej porze. na pierwszy rzut oka wydawał się nieprzyjemny, mimo tego, że był zadbany i każdy szczegół był idealnie dopasowany do niego. załamany siedział pod blokiem. nie wiadomo czemu, pierwszy raz widziałam go w takim stanie, a przecież na co dzień był uśmiechnięty. właśnie wtedy przechylał butelkę, do dna. łyk za łykiem, zerował. najprawdopodobniej topił w tym swoje problemy. zaniepokoiła mnie też jego krew na ręce. postanowiłam podejść do niego, coś mnie skusiło. wewnętrzny głos wołał o to. z początku nie chciał mi nic powiedzieć, serce mi waliło, jakbym coś przyćpała. trochę bałam się jego reakcji. to nie było normalne uczucie. usłyszał zaangażowanie w moim głosie, przełamał swój strach i nieśmiałość do mnie.. -ona niczego nie rozumie.. widziałem ją.. z nim.-zaczął opowiadać mi ze smutkiem w oczach i spojrzał głęboko w oczy.| cz. 1, gazowana
|
|
 |
sama osobiście wolę cierpieć, niż ranić Ciebie. | gazowana
|
|
|
|