Jej wymarzone życie nie miało tak wyglądać, chciała wyjechać do matki która obecnie znajduje się w Los Angeles. Mogła założyć tam własne studio tatuaży, tak strasznie kochała malować. Gdyby była możliwość cofnięcia czasu zgodziłaby się na wyjazd z mamą a nie zostać z babcią i dziadkiem którzy stosowali na niej okrutne i staroświeckie metody wychowawcze. Częściowo wytresowała ją ulica, atmosfera garstki dziwnych i niechcianych dzieciaków stała się jej najbliższymi przyjaciółmi, byli dla niej jak siostry i bracia. Sytuacja w której się znajdowała była okropna, tanie nalewki, codzienne libacje i seks stało się jej znakiem rozpoznawczy. Nie umiała tym razem patrzyć na widok martwego ciała noworodka który z niej wychodził. Definicja uśmiechu nie była jej znana, szczęście zostało ukryte gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi przekleństwami które Bóg kierował w jej stronę.
|