 |
i mogłabym mówić Ci o bólu, lecz schowam go w kieszeń
|
|
 |
bo nie dawałem Ci nic oprócz wspólnych chwili. mówiłaś mi, że mam ten błysk, choć przy Twoim mój był niczym.
|
|
 |
uśmiechnij się, ręce schowaj do kieszeni.
|
|
 |
szanuj wspomnienia, nigdy nie wystawiaj ich na próbę, bo tylko one nie odchodzą tak, jak ludzie.
|
|
 |
krzywy kręgosłup, bo życie nie jest proste i kopie cię po dupie coraz częściej, jeszcze mocniej
|
|
 |
wciągnęła go wódka trochę, potem zaczął wąchać różne gówna chore. przestała ona się liczyć, choć chciała być, żyć z miłością.
|
|
 |
każdego pieprzonego dnia oczekuję od siebie więcej.
|
|
 |
każdego pieprzonego dnia oczekuję od siebie więcej.
|
|
 |
wszechobecna zazdrość odbiera czasem oddech.
|
|
 |
nie wiesz jak to jest budzić się rano i dziwić samej sobie, że się żyje. żałujesz że żyjesz. w ręce puste opakowanie po tabletkach, dzięki którym miało Cię już tu nie być. i co? i znów musisz się męczyć.
|
|
 |
przez pięć minut był jak whisky wstrzyknięte prosto do żyły.
|
|
|
|