 |
czasem lubi rzucić focha, tak przypomina, że ją trzeba kochać
|
|
 |
myśle że wciąż go... choć tak go nienawidze
|
|
 |
przestane myśleć, tak jak przestane istnieć, wyblakne w twoich myślach szybko, tak myśle..
|
|
 |
możesz modlić sie za mnie bo o reszte nie dbam znów, jakoś ciężko wiesz przestać na to całe życie pluć i wyciągnąć z serca nóż
|
|
 |
i płynął czas, jak wszystko tęsknota zdycha, zabrakło nas, czy jest mi przykro? mam czym oddychać
|
|
 |
musiałem znowu sie schlać nie widać drogi we mgle, listopad włazi do miast, na dole dzieje sie źle
|
|
 |
tutaj marzeń lepiej nie mieć kurwa tęsknie za czymś, chyba lepiej nie mieć niż za chwile ciebie stracić
|
|
 |
zostawie list i skłamie w nim jak nigdy, 'przepraszam' rozumiem, nie chciałaś zrobić krzywdy
|
|
 |
zamykam oczy i myśle o tobie w samotności, dlaczego i po co jak i tak bez wzajemności..
|
|
 |
Ulice w skowycie, krew sączy się z ust do ust, opuchnięte chore miasto trzyma się za brzuch
|
|
 |
co się dzieje w mojej głowie? ciemno jasno, jasno, ciemno. anioły, demony, powiedz, dlaczego tak bardzo lubisz znęcać się nade mną? nie chce więcej widzieć Cię, choć znów spotkamy się na pewno i znów trafiamy na siebie przez przypadek gdzieś.. przez to sypie mi się pod nogami grunt, znów tylko Ty, ja, my, na oślep jadę gdzieś, pod osłoną nocy zostaliśmy sami znów
|
|
 |
nie chciała od niego nic prócz bycia przy nim, ten naćpany kretyn nigdy tego nie rozkminił
|
|
|
|